Ciężko jest napisać coś pozytywnego o poziomie polskiej Ekstraklasy. Zwłaszcza że w ostatnich latach zawsze zdarzały się kompromitacje, gdy polskie kluby wyściubiały nosy ze swojego grajdołka i stawały do walki z europejskimi zespołami. Paradoksalnie jednak ostatnie sezony pokazują również, że polska liga robi się coraz atrakcyjniejsza dla obcokrajowców, również tych, którzy nie są do końca anonimowi.
Prawdę mówiąc już wcześniej do polskich zespołów trafiali piłkarze, którym zdarzyło się parę razy kopnąć piłkę prosto. Inną sprawą jest, że byli wówczas o wiele bardziej wypaleni niż współcześni piłkarscy „emeryci”. Chociaż tezie tej przeczyć będzie (o ile dojdzie do skutku) transfer Collinsa Johna do Piasta Gliwice. Ani on w wieku emerytalnym (niespełna 28 lat), ani też jakoś specjalnie w rytmie meczowym (ostatni raz regularnie grał w 2010 roku). Mimo opinii, że każdy piłkarz z importu zabiera miejsce w składzie jakiemuś utalentowanemu chłopakowi z Polski, który musi przez to gnić w niższej lidze, wizerunkowo klub wychodzi na tym lepiej. W końcu prędzej przyciągnie się ludzi na trybuny i przed telewizory znanym nazwiskiem niż młokosem z potencjałem, ale bez umiejętności. „Business is business”, a kasa musi się zgadzać.