Nic nie trwa wiecznie, a już na pewno nie kariera sportowca. Po tych 20-30 latach nadchodzi czas odcinania kuponów i wydawania zarobionej kasy (jeśli sportowiec był na tyle rozgarnięty, żeby coś odłożyć) albo inna robota, jeśli szczęścia i talentu miał nieco mniej. Oczywiście jedno drugiemu nie przeczy – gdy sportowego emeryta nadal rozpiera energia, a zer na koncie wciąż mu mało, czy może być coś lepszego niż kariera aktorska?
Tu przytuli jakąś ładną aktoreczkę, tam komuś przywali, a wszystko to ku uciesze fanów. Nie odejdzie w zapomnienie, jak jego koledzy z drużyny, a do tego zarobi na kolejne Ferrari – żyć, nie umierać. Nic więc dziwnego, że sportowcy chętnie wybierają drogę ze stadionu (czy też hali, ringu, pływalni albo innego obiektu sportowego) na plan filmowy. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że w pewnym hiszpańskim klubie piłkarskim jest kilkanaście takich przykładów, ale zajmiemy się tylko byłymi zawodnikami.