A więc to dziś. Zarówno ci którzy wierzą w dzisiejszy koniec,  jak i ci normalni, powiedzą: „Nareszcie!”. Jedni radują się na myśl, że doczekali „tak ważnego dnia w historii ludzkości”, drudzy cieszą się, że to pieprzenie o końcu w końcu się skończy.  Zapewne nie na długo , ale przynajmniej będzie kilka lat spokoju.

Majom skończył się kalendarz – zawsze mogli wykuć sobie nowy. Dlaczego więc tego nie zrobili? Może dlatego, że ostatni dzień wydawał im się tak odległy, że odkładali to na później? W XVI wieku przypłynęli konkwistadorzy, zarazili ich swoimi choróbskami, resztę wytłukli lub zgwałcili i nie było komu myśleć o takich pierdołach jak kończący się za pięćset lat kalendarz.

calendar

Z drugiej strony, nie wiedzieć czemu, ludzie z góry założyli, że starożytni mieszkańcy Ameryki Południowej w ogóle posiadali wiedzę o tym, że świat skończy się dokładnie tego dnia. Dlaczego więc nie przyjąć, że Majowie doskonale wiedzieli, że ich cywilizacja nie przetrwa? Myślę, że z tego tym bardziej mogli zdawać sobie sprawę. A skoro tak, to czemu mieliby tworzyć kalendarz którego nikt nie będzie używać?

Mógł to być też zwykły trolling – wiedzieli, że kiedyś ludzie którzy ich podbili odkryją kalendarz i co głupsi z nich będą się sugerować datą końca, tak więc specjalnie nie dali jakiejś abstrakcyjnej, odległej daty typu 21 grudnia 9876543245678 roku. Taka podpucha zza grobu, za konkwistę. A że za Majami ciągnie się sława całkiem inteligentnych, to nie można tego wykluczyć.

mayan-trolling

Za naszych czasów koniec świata nastąpił już kilka razy, pewnie jeszcze nieraz będzie okazja go przeżyć. Kiedyś jednak świat faktycznie się skończy, pytanie tylko czy z przyczyn „naturalnych”, czy też ludzie sami się wykończą. Kombinacja dwóch najczęściej występujących u ludzi cech, czyli pazerności i głupoty, w końcu doprowadzi do wielkiego „jebut!”.  Albert Einstein mawiał: „Nie wiem jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na kije i kamienie”. Zastanowiłbym się jednak, czy będą się nimi napieprzać jeszcze ludzie, czy już inne stwory.

Skoro o stworach mowa, należałoby wspomnieć o inwazji obcych. Problem polega jednak na tym, że tak jak ludzie nie wskakują do sadzawek po to, by z zimną krwią mordować Bogu ducha winne pantofelki i przejmować osiągnięcia technologiczne ich cywilizacji, tak kosmici nie mają żadnego interesu by podbijać nasz świat. Czasem tylko porwą sobie kilku ludzików, aby oglądać ich w swoich laboratoriach.

catufo

Może więc inne zagrożenie z kosmosu? Wszak sporo komet, asteroid i innych kosmicznych kamieni lata gdzieś pomiędzy planetami. Kilka nawet postanowiło nas odwiedzić, co nie bardzo przypadło do gustu dinozaurom. Kto wie, gdyby te sześćdziesiąt kilka milionów lat temu wydarzenia potoczyły się inaczej, może dziś Ziemianie byliby inteligentnymi jaszczurami a Raptor Jesus nie byłby jedynie internetowym memem.

Jeśli jeszcze nie zmęczył cię ten apokaliptyczny szał, a masz 88 minut wolnego czasu i przynajmniej średnio ogarniasz angielski, to rzuć okiem na poniższy film. „Without warning” opowiada o uderzeniu trzech asteroid w Ziemię. Niby temat oklepany, ale bardzo oryginalna forma sprawia, że to 18-letnie, wpisujące się w katastroficzny klimat, telewizyjne dzieło całkiem przyjemnie się ogląda.