Dziś ostatnia część zapomnianych sław Internetu. Mieli swoje pięć minut, które bez swojej wiedzy i zgody zostały na stałe zapisane w czeluściach sieci. Po raz ostatni wspomnijmy ich tutaj, a następnie pozwólmy im zasnąć na serwerach na wieki.

Być może kiedyś jakiś antropolog odgrzebie ich skompresowane truchła, tylko po to by nacieszyć publikę przyszłości ciekawostką – czym jarali się prehistoryczni ludzie w pierwszych dziesięcioleciach istnienia globalnej sieci, zwanej wówczas Internetem? Mam nadzieję, że ten dupek chociaż poda źródło do naszej strony!

Oksana – bohaterka wywiadu przeprowadzonego w bliżej nieokreślonym klubie z muzyką łupaną. Oprócz dyskotek, chłopaków i innych „takich takich”, Oksana interesuje się najbardziej nauką. W to, że klubowiczka miała jakikolwiek kontakt z tym ostatnim, każdy z pewnością powątpiewał po obejrzeniu nagrania. Mimo wszystko, jej umysł był na tyle światły by, po chwili konsternacji, zaprezentowała taniec krasnali ogrodowych.

 

Doktor Nauk – zwykły dzień, zwykła sonda uliczna z pytaniem „czy często się pan uśmiecha?”, oraz jeden wnerwiony człowiek, któremu do uśmiechu było daleko. Bliżej nieokreślony „doktor nauk” zaczepiony przez reporterkę odpowiada na pytania i przy okazji daje upust swojej złości, wyzywając dyrektora Klubu Księgarza. Jeden z niewielu przykładów, że widok kogoś wkurzonego może bardzo pozytywnie rozbawić. Należą się brawa dla pani dziennikarki za perfekcyjne utrzymanie powagi i kontynuowanie wywiadu tak, jakby był to kolejny nudny przechodzień.

 

Cygan – jedna z pierwszych gwiazd polskiego Internetu. Były elektryk wysokich napięć, dorabiający sobie do renty jako żywy szyld reklamowy. Ciężkie dykty, nadjeżdżająca straż miejska i kamera uruchomiły w nim pokłady zrzędliwości. Skorzystał z okazji upublicznienia szerszemu gronu swoich przemyśleń na temat m. in. rządu i służb mundurowych.  A to wszystko przez to, jak sam przyznał, że jest bardzo wylewny. Ale tak to już jest, gdy się ma 600zł renty. Oszukali go! Banda złodziei, polskich decydentów, kuźwa!

 

Jestem hardkorem – śmiałek, który chciał znajomym pokazać, że ma wielkie cojones, targnął się na wspinaczkę po bliżej nieokreślonym kablu. Według zeznań sąsiadki był od Internetu, a sam wyczyn został przez nią werbalnie niedoceniony. Również i koledzy skrytykowali występ i dali mu do zrozumienia, że do pełni szacunku trzeba wspiąć się wyżej. Niezrażony nagonką chłopak wypowiedział słynne zdanie, które trafiło na tysiące koszulek i parodiujących obrazków – „jestem hardkorem”!

 

Wróżbita Maciej – człowiek, który opanował do perfekcji wykorzystywanie ludzkiej naiwności. Zasłynął prowadzeniem programu wróżbiarskiego, w którym ludzie dzwonią do telewizji, zadają pytanie i otrzymują przepowiednie. Maciej w ramach tzw. „szybkiej rundy”, która była elementem ramówki, „załatwiał” dzwoniących w kilkanaście sekund, ziejąc przy tym charyzmą i powiedzonkami. Myślę, że wy wiecie o czym ja mówię. Jeszcze nigdy telewizyjnych programach wróżby nie były tak interesujące i zabawne. Maciek został później nieco rozpropagowany i pojawiał się w telewizjach śniadaniowych oraz reklamach w Internecie (ah, te nieszczęsne walentynki).

 

Jak z niniejszej serii wynika, niestety często za internetową popularnością czai się wyszydzanie, wytykanie palcami i prześladowanie w rzeczywistym świecie. 5 minut sławy nie każdemu wyszło na dobre, czasem wręcz było przyczyną ludzkiej tragedii. Poza koszulkami z własną podobizną i dziesiątkami parodii, wielu doznało także uszczerbku na zdrowiu psychicznym. Z drugiej strony byli i tacy, co dali się ponieść fali i potrafili własną popularność odpowiednio wykorzystać. Kogo pominąłem?