Czwartkowy poranek sprawił, że wszyscy przestali mówić o abdykującym papieżu, a zaczęli o niepełnosprawnym lekkoatlecie, który „przez przypadek” zastrzelił swoją dziewczynę. Jako że sportowcy to też ludzie, nie jest to ani pierwszy ani też ostatni przypadek gdy mniejsza bądź większa gwiazda sportu zostaje oskarżona o morderstwo.

Historia niektórych dyscyplin obfituje w krewkich sportowców, niepotrafiących utrzymać nerwów na wodzy. Nie jest zaskakującym fakt, że za kratkami najczęściej lądowali bokserzy, zawodnicy futbolu amerykańskiego, czy inni specjaliści od sportów, w których oglądać można dużych, spoconych facetów, kipiące pokłady testosteronu i gęby, które inteligencją najczęściej nie grzeszą.

Pistorius

Oscar Pistorius

Zacznijmy więc od sprawcy niedawnego zamieszania. Początkowo tłumaczył się, że pomylił ją z włamywaczem, a w RPA jak wiadomo przestępczość jest cholernie wysoka. Z każdą godziną jednak zaczęły wypływać nowe, niekorzystne dla lekkoatlety fakty, które raczej jednoznacznie wskazują, że było to morderstwo z premedytacją. Fakt, że Pistorius jest miłośnikiem broni palnej (posiada w domu mały arsenał), kilka godzin przed śmiercią modelki para kłóciła się tak głośno, że sąsiedzi wezwali policję, oraz to, że kobieta zginęła w łazience, ostatecznie kładzie bajeczkę o włamywaczu. No chyba, że biedny Oscar bał się, że ktoś chce mu buchnąć papier toaletowy. Kłamstwo jednak ma ewidentnie krótkie nogi. Oczywiście będąc celebrytą, biegacz może pozwolić sobie na dobrego adwokata i liczyć na karę niższą niż dożywocie, jednak nawet jeśli „wyjdzie” z pierdla, to będzie skończony. Chyba, że wcześniej koledzy z więzienia się nim zajmą i wyjedzie stamtąd nogami protezami do przodu.

Clifford Etienne

etienne

Pierwszy z reprezentantów boksu i zarazem ten, który najbardziej boleśnie odczuwa czarne poczucie humoru amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Etienne otrzymał wyrok 150 lat więzienia za napad z bronią w ręku, kradzież samochodu (w którym znajdowała się kobieta z dwójką dzieci – doliczono mu więc porwanie) oraz usiłowanie zabójstwa policjanta. Okazuje się jednak, że „sportowiec” po prostu wrócił do swojego naturalnego środowiska, bowiem jego kariera zaczęła się w więzieniu w rodzinnej Luizjanie, gdzie odsiadywał czterdziestoletni wyrok za napad z bronią w ręku. Został tam członkiem więziennej grupy bokserskiej i wygrał wszystkie z 30 walk. W 1998 roku został zwolniony za dobre sprawowanie, a już w grudniu tamtego roku stoczył swoją pierwszą profesjonalną walkę. Ostatnia miała miejsce w 2005 roku i skończyła się wpierdolem, jaki urządził mu Nikołaj Wałujew. Niecałe trzy miesiące później Etienne postanowił pożyczyć trochę kasy, wybrać się na przejażdżkę z przerażoną cudzą rodzinką i postrzelać z policjantami. Sąd okazał się na tyle dobroduszny, że jeśli bokser zostanie najstarszym człowiekiem w historii, to będzie mógł jeszcze trochę poboksować.

Sally McNeil

sally

Nie mówiłem, że będzie tylko o spoconych, naładowanych testosteronem facetach. Przed wami spocona, naładowana testosteronem kobieta. Kulturystka mogłaby przybić piątkę z Oscarem Pistoriusem, bowiem również postanowiła pobawić się w walentynkowego Amora i trafić do serca swojego wybranka. McNeil strzelać potrafi nie gorzej od lekkoatlety, ponieważ zanim zajęła się kulturystyką, służyła w Marines. O umiejętnościach strzeleckich żony, Ray McNeil, również kulturysta, przekonał się 14 lutego 1995 roku, kiedy to Sally postanowiła wymierzyć mu karę za rzekome znęcanie się nad nią. Strzałem z shotguna w brzuch powaliła sterydowca, dobiła go zaś trafieniem w głowę (pewnie nie było co zbierać). Zapewniło jej to 19 lat odsiadki, mimo że nie było mowy o obronie koniecznej, a sama kulturystka już wcześniej przejawiała oznaki agresji – między innymi napadła na kobietę, którą podejrzewała o uwiedzenie Raya. McNeil skończy odbywać karę w kwietniu 2015 roku. O Ile oczywiście nie pobije koleżanek z celi.

Esteban de Jesús

esteban

Esteban był mistrzem świata WBC w kategorii lekkiej w latach 1976-1978. W trakcie swojej krótkiej, jedenastoletniej zawodowej kariery stoczył 62 walki, z których przegrał tylko 5. Swoją zbrodnię Portorykańczyk popełnił w 1981 roku, kiedy to podczas ulicznej pyskówki z siedemnastolatkiem trochę go poniosło i zastrzelił młodego. Skazany na karę dożywotniego więzienia, de Jesús zainteresował się innym sportem – baseballem. Nie, nie zaczął okładać współwięźniów kijem, ale został gwiazdą więziennych rozgrywek. Trzy lata później zainteresował się nim Jezus (ten oryginalny), przez co bokser został kaznodzieją. Minęło kolejne kilka lat i okazało się, że Esteban umiera na AIDS. Nie oznacza to jednak, że zainteresowali się nim koledzy z celi – dawna gwiazda od lat ćpała, a w tamtych czasach nikt nie przejmował się zmienianiem igieł. Gubernator Portoryko postanowił skrócić karę de Jesúsa, aby ten mógł spędzić ostatnie chwile z rodziną. Bokser wykorzystał ten czas także na spotkania z gwiazdami portorykańskiego sportu oraz ze swoim największym przeciwnikiem Roberto Duránem. De Jesús zmarł miesiąc po wyjściu na wolność.

Następne cztery ciekawe przypadki w drugiej części.