Japończycy słyną z dość nietypowego dla nas podejścia do seksualności. Kwitnie u nich chociażby przemysł gier erotycznych zwanych Eroge. Reszta świata chyba ma lepsze rzeczy do roboty niż ślinienie się na widok komputerowych „aktów”. Ale nie w kraju krzemem i tsunami płynącym. Tam jeden tytuł przebija drugi, a czasem pojawiają się prawdziwe perełki, takie jak RapeLay.

Twór jest dziełem panów z Illusion Soft (nie mylić z Illusion Softworks, zwanego dziś 2K Czech) i został wydany w 2006 roku, z początku nie zwiastując żadnego skandalu. Dopiero trzy lata po premierze ktoś mądrze zauważył, że – jak to mawiał pan Ferdynand – „pałka się przegła”. Gra otrzymała od mediów łatkę symulatora gwałtu, otrzymując dzięki temu całkiem niezłą darmową reklamę.

Czytaj dalej »