Wydaje się, że od wielu lat filmy animowane generowane komputerowo osiągnęły pewien poziom przepychu graficznego, przy którym można przystopować i zająć się ważniejszymi aspektami w produkcji – animacją ruchów, mimiką czy historią. Oczywiście zawsze da się zrobić lepiej, więcej i zajebiściej, ale w filmach animowanych pełnego metrażu jest to w zasadzie niepotrzebne, jako że publika tych produkcji składa się głównie z najmłodszego pokolenia.
Co innego można zaobserwować w krótkometrażówkach. Tam wykonanie pod względem wizualnym jest równie ważne, zwłaszcza gdy studia zazwyczaj nie operują kwotami milionów dolarów do przehulania. Zwłaszcza, że najbliżej im do pełnoprawnego miana „sztuki”. A gdy nie ma tyle pieniędzy, co więksi bracia, wtedy twórcy realizują wspaniałe, kreatywne pomysły na piękne zobrazowanie historii „po kosztach”. Zacznijmy właśnie od animacji krótkometrażowych.