W czasach gdy przeciętna gra zajmowała jedną płytę CD, BioWare stworzyło tytuł na pięciu krążkach, przez co większość knypków za grę buliła u pirata tyle, ile kosztują obecnie oryginały. Ale wystarczyło dorzucić wtedy parę dyszek i otrzymywało się najlepszy cRPG, który wchłaniał każdego, kto potrafił czytać ze zrozumieniem.

Seria Baldur’s Gate na świecie zasiała zajebistość w 1998 roku, ale na polską premierę trzeba było czekać sześć miesięcy, aż do 1999 roku ze względu na obfity przekład, który do dziś pozostaje jednym z obszerniejszych w polskiej grymatografii. Z kolei w Baldur’s Gate II do przetłumaczenia było jeszcze więcej, ale polska wersja pojawiła się już po trzech miesiącach od światowej premiery. Lecz każdy kto grał w jedynkę wie, że były to trzy miesiące siedzenia na szpilkach.

Czytaj dalej »