Polskie filmy przyzwyczaiły nas do głupiutkiej fabuły, płytkich aktorów i schematów powielanych po tysiąckroć w kolejnej jałowej produkcji. Przepis na rodzimy film jest niezmienny – weź kilku aktorów z maleńkiej puli, wrzuć ich do świata seriali telewizyjnych i mieszaj przez dwie godziny, tak by widz miał wrażenie, że ogląda jakąś rozszerzoną wersję Klanu.

Na całe szczęście jest kilka nazwisk, które odbiegają od tych schematów. Rzadko się jednak zdarza by ich filmy miały premiery w tak niewielkim odstępie czasu. Weźmy Wojciecha Smarzowskiego, którego ulubionym i nieco oklepanym tematem jest alkohol oraz Władysława Pasikowskiego, który lubuje się w intrygach i kulisach polityki. A gdy masz jednie dwie dychy w kieszeni, na co warto iść? Spokojnie, tekst nie zawiera spoilerów. ;)

Czytaj dalej »