Tak to już jest, że nauczeni doświadczeniem, wszyscy na wydźwięk słowa „cover” reagujemy podświadomym uprzedzeniem, że i tak oryginał był lepszy. Być może dlatego, że przerabia się zazwyczaj znane i świetne kawałki oraz dlatego, że zespoły, które tego dokonują, zazwyczaj chcą się wybić na popularności utworu i nie należą do najlepszych.

Są jednak przypadki, że zaaranżowany od nowa utwór jest znacznie lepszy od swojego pierwowzoru. Podejrzewam, że lepsze są wszystkie przeróbki piosenek Justina (tfu!) Biebera, łącznie z tymi wyjącymi do kamerki internetowej podlotkami, jak i każda próba doprowadzenia do stanu słuchalności panów (ha, ha) z One Direction. Niemniej jednak zdarzają się perełki, które warto docenić, mimo że każda z osobna jest maleńką zrzynką. Nie skupiajmy się więc na youtubowych przeróbkach, tylko na prawdziwych perłach, które należy wypisać złotym piórem na kartach historii.

Joan Jett & the Blackhearts / The Arrows – I Love Rock N Roll

Pozycja ta pojawić by się mogła również w tekście o coverach, o których nie wiedzieliście, że są coverami (a taki pewnie kiedyś powstanie). Oryginał wyszedł spod instrumentów muzyków zespołu The Arrows, który jest znany głównie z tego, że Joan Jett przerobiła ich utwór. Poza jedną płytą nie mogą się pochwalić zupełnie niczym, czego skutkiem był rozpad zespołu po trzech latach istnienia. No dobra, mieli również program telewizyjny promujący muzykę dla nastolatków, ale raczej nie wypada o tym wspominać.

Na szczęście pewna amerykańska gitarzystka obejrzała jeden z odcinków i zauważyła potencjał w jednym z ich utworów. Postanowiła stworzyć własną, ostrzejszą wersję, której pierwsza wersja powstała w 1979 roku we współpracy z dwoma członkami zespołu Sex Pistols, w dwa lata po rozpadzie zespołu The Arrows. Jednakże wersja, którą obecnie mamy okazję słyszeć do dziś w prawie wszystkich stacjach radiowych, nagana została ponownie w 1981 roku wraz z The Blackhearts. Utwór przez długi czas utrzymywał się na szczytach list przebojów i wystrzelił karierę Joan Jett w kosmos. Teledysk do utworu był mielony przy nowopowstałej stacji muzycznej MTV, co przyniosło jej dodatkowy rozgłos. Co ciekawe, klip został przekonwertowany do czerni i bieli tylko dlatego, że Joan Jett była niezadowolona z wyglądu jej czerwonego, skórzanego kombinezonu w kolorze. Z pewnością jednak po jej sukcesie chłopaki z The Arrows musieli poczuć niesprawiedliwość świata.

Sinéad O’Connor / The Family – Nothing Compares 2 U

Można różne oszczerstwa mówić na jej temat, z uwagi na jej ostatnie drobne skandale, ale każdy z pewnością przyzna, że utwór Nothing Compares 2 U jest wspaniałym przykładem na to, jak bardzo w śpiewaniu liczą się emocje. Piosenka ukazała się jako singiel w 1990 roku i trafiła na drugi album Sinéad O’Connor, jednocześnie wędrując na najwyższe miejsca list przebojów. Sam teledysk, który stał się poniekąd symbolem lat dziewięćdziesiątych, zdobył wiele prestiżowych nagród, w tym za klip roku w ceremonii MTV Video Music Awards (oraz dwóch innych kategoriach).

Pluć w brodę z pewnością mogą sobie członkowie grupy The Family, których założycielem był niejaki Prince, który lubił odbijać się od różnych projektów, a sam zespół powstał po to, by Prince’a mogło być jeszcze więcej w czasach, gdy był już w zasadzie wszędzie. I tak też w 1985 roku powstał album, w którym niemal wszystkie utwory zostały napisane i skomponowane przez niego, w tym szósty track, który i tak przeszedł bez echa, a grupa rozleciała się niewiele później.

Birdy / Bon Iver – Skinny Love

Utwór indie folk przerobiony na przepiękną i wzruszającą balladę o miłości w wykonaniu… czternastolatki grającej na pianinie. I podczas gdy większości starych koni wiek ten kojarzy się jedynie z samym złem, Birdy niech będzie ostoją i nadzieją, zarówno dla światowej muzyki, jak i dla przyszłości skazanego na facepalma pokolenia. Jasmine van den Bogaerde, bo takie jest jej prawdziwe nazwisko, światu ukazuje się jako krucha ptaszyna, która urzeka swoim delikatnym głosem i talentem muzycznym. W wieku dwunastu lat wygrała brytyjski talent show Open Mic UK, kładąc na łopatki około dziesięciu tysięcy konkurentów. Skinny Love, będący własną aranżacją utworu Bon Iver, jest jej pierwszym singlem. Utwór odniósł niemały sukces, który z pewnością przewyższa ten oryginału, a Birdy wyrobiła sobie dobrą pozycję na Wyspach Brytyjskich. Co ciekawe, z jej pierwszej płyty tylko jeden utwór (Without a Word) nie był coverem we własnej aranżacji. W 2013 roku wydała swój drugi album, gdzie wszystkie piosenki są już autorskie, napisane przez Birdy z małą pomocą różnych producentów.

Twórca pierwotnej wersji Skinny Love to Justin Vernon – całkowicie nieznany w Polsce człowiek orkiestra, założyciel i frontman zespołu Bon Iver. Utwór wydał w 2007 roku jako singiel, który również pojawił się na debiutanckiej płycie rok później. Mimo niewielkiego rozgłosu, Skinny Love w jego wykonaniu znalazło się w serialu Chirurdzy oraz Chuck. Na żywo miał okazję zagrać w talk-show Davida Lettermana, ale to właśnie wersja Birdy jest kojarzona z tym tytułem.

Natalie Imbruglia / Ednaswap – Torn

W 1997 roku piosenka ta oblegała listy przebojów na trzech kontynentach. Zarówno Europa, Stany Zjednoczone, jak i Australia rąbały ten utwór do upadłego, wcale nie gorzej niż niedawny hicior Gotye. Dość powiedzieć, że Torn dzierży rekord najczęściej granej piosenki w australijskich stacjach radiowych od 1990 roku, gdy między 1998 a 2009 rokiem puszczano utwór średnio 75 razy dziennie.

Singiel Natalie zapewnił jej nominację do nagrody Grammy w kategorii Best Female Pop Vocal Performance. Wygrana przeszła jej koło nosa za sprawą Celine Dion i jej My Heart Will Go On, ale to właśnie nagranie Torn było ikoną czasów, gdy muzyka była piękniejsza, a trawa zieleńsza. Utwór rozpoczął jej karierę z pełnym przytupem, co jak widać nie jest wyjątkiem w tym zestawieniu, gdy „pożyczone” otwiera drogę do sławy.

Gdzieś w alternatywnej rzeczywistości zasłużoną sławę posiada na pewno zespół Ednaswap, który w 1995 roku próbował zadebiutować z Torn na pierwszym albumie. Sam utwór powstał znacznie wcześniej, bo w 1993 roku, gdy to członkowie dopiero się zebrali do kupy i nagrywali swoje pierwsze dema. Jako że Ednaswap zamykał się w gramach muzyki grunge i alternatywnego rocka, oryginalny Torn jest znacznie bardziej mroczny i gitarowy, bez tanecznego, popowego bitu.

O tym, że One Direction zbeszcześciło ten utwór nie będziemy się wypowiadać.

Blondie / The Paragons – The Tide is High

Cover być może i lepszy znacznie bardziej z sentymentu, jako że oryginał wcale nie jest taki zły. Przyznać również trzeba, że oba wykonania działają jak dobry środek uspokajający. Zapewne za sprawą pochodzenia oryginalnych wykonawców The Paragons. Jamajczycy zawsze mieli luźniejsze podejście do życia, które przebijają chyba tylko żyjące tam również leniwce. Ich szlagierowy utwór powstał jako (a jakże) singiel w 1967 roku. Tekst napisał i wyśpiewał lider grupy – John Holt.

Trzydzieści lat później został odnaleziony przez gitarzystę zespołu Blondie, gdy ten zakupił w Anglii jakąś płytę z kompilacjami utworów reggae. I tak też postanowili nagrać własną wersję, znacznie odbiegającą od standardów przyjętych przez ich dotychczasowe punk-rockowe granie. Styl i nuta oryginału zostały jednak zachowane.

Niepokoić może natomiast psychodeliczność teledysku Blondie, w którym wokalistka Debbie Harry jest obserwowana z kosmosu przez… coś na kształt Datha Vadera z dziwną maską gazową. Później dolatuje do niego rakietą, zderzając się z jego stacją kosmiczną. Na koniec z nim tańczy. No nie wiem. Takie były czasy i takie narkotyki.

BONUS:

Carla Gugino & Oscar Isaac / Roxy Music – Love is the Drug

Duet amerykańskiej aktorki i gwatemalskiego aktora zaskakująco dobrze poradził sobie ze starym, zakurzonym utworem z 1975 roku. Na potrzeby filmu Sucker Punch, przez jednych kochanego, przez innych nienawidzonego, stworzona została absolutnie świetna ścieżka dźwiękowa, która podbiła wiele list przebojów w kategorii soundtracków. Sam utwór został umieszczony na końcu filmu i nie ma nic wspólnego z fabułą, ale choreografię ogląda się kiwając głową z uznaniem.

Oryginał stworzyła brytyjska grupa Roxy Music. Utwór pojawił się na ich piątym albumie, co zostało docenione przez gusta Amerykanów, Kanadyjczyków, Holendrów i Brytyjczyków, pozostając niezauważonym praktycznie gdziekolwiek indziej. Założyciel i wokalista zespołu, Bryan Ferry, ponoć wpadł na pomysł utworu szlajając się po londyńskim Hyde Parku i kopiąc liście.

Ale przecież to nie wszystko! Pozostała piątka wkrótce!