Bardzo trudno jest stworzyć spójny i wiarygodny charakter, który będzie atrakcyjny dla widza. Ważne jest to zwłaszcza w serialach, gdzie poza fabułą konieczne są przyciągające role, które zaciekawią na kilka sezonów. Przed nami TOP 5 najlepiej wykreowanych postaci serialowych.

Rzadko zdarza mi się przyłapać samego siebie na przeczesywaniu Internetu by sprawdzić jaki dany aktor jest naprawdę. Czy jest tym samym gnojem lub błaznem i po prostu gra siebie? Czy może wybitnie wcielił się w swoją postać? Większość ról jest na tyle miałkich, że przebija się przez nie zwykły człowiek, który za sporą sumkę zdecydował się porobić parę min i gestów na potrzeby kina. Są jednak mistrzowie w swoim fachu, których wyliczę na palcach jednej ręki.

Walter White

Zaczynał jako mięczakowaty nauczyciel chemii, by skończyć jako jeden z największych skurwysynów, któremu przeciętny gangster bałby się nawet wyczyścić buty. Przemiana Bryana Cranstona na przestrzeni kilku sezonów Breaking Bad jest jedynym takim przykładem, gdzie sympatia widza stopniowo przeradza się w strach. Wiarygodność tej postaci jest na tyle silna, że patrząc na niego poza planem widzi się całkowicie obcego człowieka. Cranston za swoją genialną rolę zgarnął nagrodę Emmy przez trzy lata pod rząd w kategorii najlepszy aktor w serialu dramatycznym.

T-Bag

Prison Break był jednym z pierwszych, który pokazały, że serial wcale nie musi być telenowelą nudną jak fabuła porno, ani komedią z podłożonym śmiechem w tle. Postać T-Baga zagrał Robert Knepper, który swoją drugoplanową rolą przyćmił wszystkie gwiazdki serialu, wliczając w to gościa z wiecznie przymrużonymi oczami – Wentwortha Millera. Bycie obrzydliwym i przebiegłym gnojem, któremu chętnie wpakowałoby się kulkę w splot słoneczny, miało tak ogromną moc przyciągania, że przymykało się oczy na coraz niższą jakość serialu w kolejnych sezonach. Mimo że nie otrzymał żadnej nagrody za swoją rolę, jest to jeden z najlepszych czarnych charakterów ever!

Dwight Schrute

Gość, na którego widok papa sama się cieszy. Nie musi nawet nic mówić, ani robić. Wystarczy, że jest wraz z tym swoim ryjem. Spośród wszystkich osobliwych osobistości z The Office, postać Dwighta grana przez Rainna Wilsona jest zdecydowanie najbardziej interesująca. Musiałem oglądać wywiady z nim na YouTube żeby sprawdzić, czy aktor potrafi być miły i zachowywać się w miarę normalnie. I fakt, potrafi, ale cały czas miałem wrażenie, że to Dwight podstępnie przybrał maskę normalnego człowieka. Jako ciekawostkę dodam, że Wilson redagował nawet blogi dla swojej fikcyjnej postaci. Dostał trzy nominacje pod rząd do nagrody Emmy za najlepszego aktora drugoplanowego w serialu komediowym, niestety żadnej z nich nie dostał.

Joffrey Baratheon

Młody królcio z Game of Thrones jest najbardziej irytującą postacią wszechczasów. Gdy pojawia się na ekranie, nadeptuje mi na wszystkie odciski i włącza we mnie żądzę mordu, najlepiej jakimś tępym narzędziem, by jak najdłużej cierpiał i pokutował za swoje grzechy. I właśnie to sprawia, że rola Jacka Gleesona jest wybitna, ponieważ mało kto potrafi autentycznie wkurwić wszystkich widzów. 20-latek nasrał sobie niefortunnie w życiorysie, bo jego rola jest tak drażniąca, że ktoś kiedyś pod wpływem może go na ulicy skazać za bycie królem Joffrey’em z serialu. Pisarz George R. R. Martin (autor powieści Game of Thrones) wysłał mu list z treścią: „Gratuluję wspaniałego występu, wszyscy cię nienawidzą”.

Ilithyia

Kobieta w tym zestawieniu jest tylko jedna, ale za to jaka! Kwintesencja tajemniczości, fałszywości i chłodu, z niesamowicie przenikliwym uśmiechem zawstydzającym samą Mona Lisę. Viva Bianca, córka polskiego kompozytora filmowego, gra w Spartacusie definicję femme fatale tak wiarygodnie, że ma się ochotę przestać ufać jakiejkolwiek kobiecie. Jej postać ma tak elektryzujący dar przyciągania, że zapisała się w tym rankingu pomimo faktu, że jest zupełnie nieznaną drugoplanową aktorką, która być może już nigdy nie pojawi się w żadnym popularnym filmie czy serialu.

A jakie są wasze typy?