– Przepraszam – powiedział.

Przez przypadek przywołał niechciane wspomnienia. Odgrzebał coś, co powinno pozostać na zawsze zakopane w odległym zakamarku pamięci.

Twarz Roberta Harysa wykrzywił grymas bólu.

– Dobrze się czujesz, Robercie? – zapytała Anna z kroplą troski w swoich szmaragdowych oczach.

– Przestań, na chwilę.

Głos Roberta docierał jedynie do ludzi stojących najbliżej. Cała reszta starająca się wychylać ponad głowami innych musiała zadowolić się plotkami i relacjami z drugiej lub trzeciej ręki.

– O co chodzi?

– Już nic. – Wzruszenie spłynęło po jego krtani.

– Może nie kontynuuj.

– Jeśli nie chcesz, to nie będę.

– Jeżeli poczujesz się z tym lepiej, to mów.

– Nie poczuję! Chcę tylko opowiedzieć swoją historię! – krzyknął. – Mogę mówić dalej? – Spojrzał na kamerzystę, jak na osobę, która ma potwierdzić jego pytanie. Ten przytaknął, jakby to od niego zależało. Nie chciał wzbudzać dodatkowych myśli, jeśli by pozostał bez reakcji.

Robert nawet nie pamiętał, kiedy ten pojawił się tak blisko. Co to za stacja? Zmrużył oczy, by wyłapać logo przyklejone z boku kamery. Zdał sobie sprawę, że za każdym spojrzeniem w obiektyw, patrzy w oczy tysiącom lub nawet milionom ludzi z całego świata. Nagi, pusty i znienawidzony.

Spojrzał w niebo i wciągnął głęboko powietrze. Miał wrażenie, że wszystko dookoła niego zaczyna blaknąć.

– Na mnie już pora – odparł ze spokojem.

– Proszę. Znajdziemy rozwiązanie – błagała Anna.

– Zrobiłem wiele złych rzeczy i zasługuję na śmierć. – Po jego bladym policzku spłynęła błyszcząca łza. – Ja chcę już tylko odpocząć. Po prostu odpocząć.

Kocham cię Alice, pomyślał.

Przetarł spoconą dłonią swoją czuprynę, na której jaśniało nieco więcej siwych włosów, niż dwa dni temu. Nogi mu lekko dygotały i czuł, że nie może nimi ruszyć, za to jego dłonie mocno zaciskały się na rdzawej stali.

Drzewa przy korycie rzeki zaszumiały. Zdawały się machać gałęziami i nawoływać do skoku. A gdy Robert spojrzał w inną stronę, natychmiast zastygły, odsyłając podmuch wiatru gdzieś indziej.

Iskra szaleństwa drgnęła znów w jego oku, gdy zdał sobie sprawę, że odejdzie jako ten „zły”, a nie jako ten „dobry”. Nikt nie spojrzy wyrozumiale na jego los, a jego nazwisko zostanie na pokolenia naznaczone przez telewizyjne wiadomości całego świata.

Helikopter jednej z bogatszych stacji Ruperta Murdocha gonił się z helikopterem policyjnym. Z pewnością nagrywany materiał jest znacznie więcej wart, niż kara jaką zapłacą.