W 1971 roku Hunter S. Thompson otrzymał zlecenie od magazynu Rolling Stone na przeprowadzenia dziennikarskiego śledztwa na temat śmierci meksykańskiego dziennikarza, który zginął z rąk policji podczas marszu przeciwko wojnie w Wietnamie. Informatorem w tej sprawie był Oscar Zeta Acosta – meksykański prawnik oraz działacz polityczny – który nie czuł się komfortowo zeznając w sprawie mogącej mieć podłoże rasowe.

Hunter postanowił zabrać go na rozluźniającą wycieczkę do Las Vegas, przy okazji wykonując fuchę dla magazynu Sports Illustrated i strzelając kilka fotek z niewielkim opisem do odbywającego się wyścigu motocyklowego na pustyni. Nie było by w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt, że przy okazji panowie zechcieli poszukać Amerykańskiego Snu, korzystając z dobrodziejstw teczki pełnej narkotyków.

Jak Hunter pisze: „Mieliśmy dwa worki marihuany, siedemdziesiąt pięć kulek meskaliny, pięć bibułek nasączonych ostrym kwasem, solniczkę nabitą kokainą, i całą galaktykę tęczowych dołersów, głupawek i nakręcaczy… a także ćwiartkę tequili, ćwiartkę rumu, skrzynkę budweisera, pół litra eteru i sporo amylu.”

W ten sposób powstał jeden z barwniejszych reportaży XX wieku – Fear and Loathing in Las Vegas, który spokojnie można zaliczyć do kultowych dzieł literatury. Hunter S. Thompson szybko stał się żywą legendą, która nigdy nie szła na ustępstwa i zawsze załatwiała sprawy po swojemu, wliczając w to pożegnanie się z ziemskim padołem poprzez strzał w głowę. Niepohamowaną i genialną osobowość Thompsona możemy odnaleźć w wielu jego sentencjach, które brutalnie uderzają w samo sedno. Gdyby żył, z pewnością nie patrzyłby się tępo w ekran, tylko korzystał w pełni z życia.


Niektórzy mogą nigdy nie żyć, ale szaleni nigdy nie umierają.


Jeśli masz zamiar być szalony, muszą ci za to płacić albo zostaniesz zamknięty.


Nie lubię reklamować dragów, alkoholu, przemocy czy szaleństwa, ale oddawały mi one zawsze wielką przysługę.


Takie rzeczy się zdarzają. Jednego dnia dowodzisz wszystkiemu, a następnego dnia uciekasz jak pies.


Seks bez miłości jest tak pusty i niedorzeczny jak miłość bez seksu.


Życie stało się bezmiernie lepsze odkąd zostałem zmuszony by przestać brać je na poważnie.


Mam teorię, że prawda nigdy nie jest powiedziana w godzinach od dziewiątej do piątej.


Wolność jest tym, co umiera, jeżeli nie zostanie użyta.


Nie znajdziesz rozsądnych ludzi na szczytach wysokich gór.


Wszystko, co przyśpiesza przepływ krwi jest najprawdopodobniej tego warte.


Jeżeli nie potrafisz być zrozumianym przez przyjaciół, będziesz miał kłopoty, gdy przyjdą po ciebie wrogowie.


Śpij do późna, baw się dobrze, szalej, pij whisky i jedź szybko po pustych ulicach, gdy nic poza zakochaniem się i aresztowaniem nie zaprząta ci głowy.


Ten, który jest nauczony tylko przez samego siebie, ma głupca za mistrza.


Dla każdej chwili triumfu, dla każdego wystąpienia piękna, wiele dusz musi być gwałconych.


Spaceruj po wyżynach, kop tyłki, naucz się mówić po arabsku, kochaj muzykę i nigdy nie zapominaj, że pochodzisz z długiej linii poszukiwaczy prawdy, kochanków i wojowników.


Dziennikarstwo dla mnie to po prostu kolejny narkotyk – bezpłatna przejażdżka do scen, które z pewnością bym przegapił, gdybym pozostał czysty.


Telewizja to biznes z długim plastikowym korytarzem, gdzie złodzieje i alfonsi biegają wolni, a dobrzy ludzie zdychają jak psy. Istnieje również i negatywna strona.


Większość ludzi zarabiających słowami nie pokłada w nich zbyt dużo wiary, a ja wcale nie jestem wyjątkiem.


Absolutna prawda jest bardzo rzadkim i niebezpiecznym towarem w kontekście profesjonalnego dziennikarstwa.


Najlepsza fikcja jest znacznie prawdziwsza niż wszelkie odmiany dziennikarstwa.


Las Vegas jest dzikim sercem Amerykańskiego Snu.


Dziwni bohaterowie i mistrzowie łamania formy istnieją jako żywy dowód dla tych, którzy potrzebują potwierdzenia, że tyrania wyścigu szczurów nie jest jeszcze ostateczna.


Prawda, kiedy wreszcie ją złapiesz, jest prawie zawsze znacznie gorsza od twoich najczarniejszych wizji i lęków.


Wydawcy są notorycznie leniwi w sprawach liczbowych, o ile nie są one przymocowane do znaku dolara – w przeciwieństwie do dziennikarzy, zawodników rozgrywających i oskarżonych o przestępstwo, którzy są w pełni świadomi liczb w każdym przypadku.


Podróżą życia nie jest bezpieczne przybycie do grobu z dobrze zachowanym ciałem, ale raczej ślizg bokiem, całkowicie wyczerpanym fizycznie, krzycząc „Jasna cholera… ale jazda!”.