Rozsiadasz się w kinowym fotelu, światła gasną, a wokół słychać chrupot popcornu i siorbanie coli. Ekran powoli rozświetla się i pokazuje to, co zobaczyć można przed każdym filmem, czyli… reklamy. Załóżmy jednak, że żyjemy w idealnym świecie, w którym od razu możemy rozkoszować się seansem (a do naszych uszu nie docierają odgłosy paszczowe sąsiada z fotela obok) – wtedy od filmu dzieli nas tylko mniej lub bardziej animowana czołówka z logiem wytwórni i to o niektórych z nich będzie dzisiejszy tekst.
Jest coś magicznego w tych wszystkich kilku-kilkunastosekundowych sekwencjach. Gdy słyszymy ryk lwa z MGM lub fanfary od Foxa, widzimy zamek Disneya czy też dziewczynę z pochodnią z czołówki Columbia Pictures, to niemal zawsze możemy być pewni, że czeka nas przynajmniej półtorej godziny rozrywki na dobrym poziomie. I tak już od wielu lat. Chociaż każda z tych wielkich wytwórni ma bardzo długą historię, to zostańmy przy samych logotypach i czołówkach, bowiem nierzadko są one jedynymi rzeczami, jakie łączą współczesną kinematografię z dawnym Hollywood.
https://wykrzyknik.org/jakie-pytania-mg-byc-do-randki-w-ciemno/