Były czasy, że komputer stacjonarny miał kilkadziesiąt megaherców, leżał dumnie na biurku i był obrzydliwie kremowy. Szczytem szaleństwa był wtedy Norton Commander i jego niebieskie dwie kolumny do gmerania w folderach. Komputer ten zwało się aj-bi-emem i mogły sobie na jego pozwolić tylko bogate rodziny, ponieważ sprzęt kosztował równowartość kilku pensji.

Kilka lat później, wraz z pojawieniem się pierwszych Pentiumów i Windowsów, widok komputera, tym razem już stojącego przy biurku) upowszechnił się w polskich domach. Dzięki temu pamiętamy te wszystkie starożytne artefakty, które unieprzyjemniały nam codzienną pracę i rozrywkę. Na całe szczęście duch czasu nie pozwolił im uchować się w użytku do dzisiaj. Co było najstraszniejsze?

Czytaj dalej »