Kiedyś, dawno temu, Japończycy nie mieli jeszcze tylu dziwnych telewizyjnych teleturniejów. Ale kiedyś na DSF, niemieckim kanale sportowym, leciał pierwowzór ich wszystkich. Nagrywano ciapowatych skośnookich, którzy starali się nie zrobić sobie krzywdy w wielu fantasmagorycznych konkurencjach. Zazwyczaj im to nie wychodziło – i to było w tym wszystkim najśmieszniejsze.

Bo przecież nie ma nic zabawniejszego niż człowiek zaliczający glebę ryjem w błoto. Zwłaszcza, jeżeli wcześniej spotkał się z rozbiegu z twardą ścianą, przez którą powinien był się przebić. Oczywiście wszystko w imię wygłupów i bajecznie infantylnego poczucia humoru, które jest jednym z większych znaków charakterystycznych kraju, który wpadł z wizytą do Jankesów w Pearl Harbor. Nikomu nie były potrzebne napisy, wszyscy zadowalali się Niemieckim lektorem i lecącym w tle darciem łacha prowadzących oraz darciem mordy uczestników.

Czytaj dalej »