Jeżeli by pomyśleć o jakiejkolwiek grze, w którą można było grać w kilka osób przy jednym komputerze, pierwszy tytuł, jaki ciśnie się na usta, to seria Worms. Zanim kolejne części stały się trójwymiarowe i zanim zaczęły zjadać własny odwłok, była to najlepsza wspólna rozrywka każdego dzieciaka wyposażonego w komputer stacjonarny. I co najważniejsze, do grania wystarczyła jedna klawiatura.

Tak jak Metallica skończyła się na „Kill ‘Em All”, tak też seria Worms zakończyła się na World Party. Dalej już było tylko gorzej (może poza Reloaded, która była małym powrotem do korzeni), a ostatnia próba wskrzeszenia serii (Worms Revolution) udowodniła, że wszystko co jest odstępstwem od oryginalnego pomysłu będzie w przypadku walecznych robali beznadziejne.

Czytaj dalej »