Robert i Anna zalewali się łzami ze śmiechu ku autentycznemu zdziwieniu policjanta, który wciąż oczekiwał na przyjazd psychologa. Dziwne zachowanie dwójki na barierce odebrał jako napad szaleństwa, lecz dla postronnego obserwatora wyglądałoby to jak niecodzienna randka.

– Czy nie warto dla takich chwil żyć? – zapytała Anna.

Robert jednak wiedział, że to tylko chwilowy przypływ endorfin, który zniknie równie szybko jak się pojawił. A wtedy powróci filtr szarości, przez który obserwował świat. Trwał jednak w tym ułamku radości, czerpiąc z niego pełnymi garściami, ponieważ zdawał sobie sprawę, że będzie to jego przedostatni pokaz doraźnego szczęścia, jaki mu serwuje rzeczywistość. Ostatnim będzie ułamek sekundy przed śmiercią, gdy jego rozpędzone ciało zbliży się błyskawicznie do szumiącego potoku rzeki.

– To tylko wspomnienie. Nie mogę żyć wspomnieniami. Próbowałem przez ostatnie kilka lat, jednak to wyniszcza od środka. – Robert momentalnie przybrał poważną minę. – Przykrych wspomnień jest dużo więcej.

– A nie możesz tak żyć, by przyjemnych wspomnień było więcej?

– Próbowałem.

Zamilkł. Spoglądał w zamyśleniu na ulicę i budynki.

– Ludzie są sztuczni, fałszywi – kontynuował po dłuższej chwili. – Potrafią udawać zainteresowanie, miłość czy troskę. A to tylko makijaż na charakterze, który rozpływa się z każdą chwilą spędzoną na ich krytycznej analizie. Przybierają tożsamości zastępcze byleby tylko nakarmić swoje ego. Szukają, w czym druga osoba może im się przydać. Czy może zaspokoić seksualnie, czy może wspomóc finansowo, czy potrafi zrobić to i owo, czy opowiada ciekawe rzeczy, czy urozmaici szare życie? A potem chcą drugiego zmiąć i wyrzucić za siebie. Iść dalej, szukać następnej osoby, która będzie przydatna w jakikolwiek sposób. Robią podłe rzeczy, ale nie traktują tego jak coś złego. Tłumaczą sobie: „To jest złe dopiero jeśli nas na tym przyłapią”.

– Tak właśnie działa ten świat – potwierdziła Anna.

– To nie dla mnie.

– Kwestia przyzwyczajenia.

Robert nie odpowiedział. Obiegał wzrokiem dryfujące po niebie chmury.

– Wiesz… – zaczął. – Lubię to złudne przeświadczenie, że wszystko toczy się kołem mojego dobra.

– Sądzisz, że tak miało być?

– Tak, wszystko. Ale z drugiej strony wszystkiego żałuję.

– Gdybyś nie żałował, to by cię tutaj nie było.

– Właśnie dlatego sądzę, że tak będzie dla mnie najlepiej. – Wskazał rwący potok. – Ten, kto stał się dla świata takim, jakim świat jest dla niego, przegrał walkę o dobro. Ja przegrałem. Stałem się złym człowiekiem.

– Dużo w tobie sprzeczności – stwierdziła Anna i zadrżała z zimna od podmuchu wiatru.

– Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. – Opuścił wzrok.

– Czy coś się stało? – Spojrzała na Roberta podejrzliwie. – Czy nie powiedziałeś najważniejszego?