Dzika frustracja, jaka towarzyszy niektórym grom, sprawia niejednokrotnie większą frajdę niż klasyczna, ale sztampowa i banalna rozgrywka. Zwłaszcza, jeżeli gra się bez większego celu, tylko po to, żeby rozładować nieco emocji lub przekształcić je w zupełnie inne, charakterystyczne zapewne dla psycholi i gimnazjalistów. Do tego właśnie służyło GTA.

Pierwsze Grand Theft Auto rozpoczęło jedną z najlepszych serii gier wszech czasów. Start może i był kiepski, bo z beznadziejną grafiką, wkurwiającą fizyką, tragiczną sztuczną inteligencją oraz masą błędów. Ale wtedy nikogo to nie obchodziło, ponieważ można było zabijać, kraść i rabować. Na dodatek w DOSie i w wielu przypadkach z mlekiem pod nosem.

Czytaj dalej »