Jeżeli zapytać ludzi o najgłupsze święto, większość odpowie, że to Walentynki. 14 lutego wzrasta sprzedaż wódki, by mężczyźni mogli upijać się z rozpaczy, a rynsztokami spływają czarne potoki zmieszanego ze łzami makijażu samotnych dzierlatek.

Wszędzie serduszka, całuski, misiaczki, różyczki. Aż osrać się można na różowo, biorąc kolejny łyk alkoholu by pozwolić temu dniowi minąć jak najszybciej. Dziś zasłaniamy rolety, ryglujemy drzwi i rozgniatamy puste puszki na czole w imię przybicia facepalmu z żenady na to puste i próżne święto. A reszta niech się grzmoci po kątach. I tak za miesiąc (maksymalnie pół roku) na facebooku zobaczymy ich skowyty rozstania. Prawda?

Czytaj dalej »