Tyle już z całego świata piękności pokazywaliśmy, a co u nas w Polsce? Ło panie, u nas w polskich mediach po staremu – inteligentne szafiarki, seriale z wartką akcją i zwrotami fabuły i całe spektrum wspaniałych, kolorowych osobowości, szczególnie wśród młodych utalentowanych aktorek. Oj, długo by wymieniać.

Tak. Poprzednie zdanie było ironią. A ironii używa się wtedy, gdy nie warto już płakać. Na całe szczęście telewizor można wyciszyć, długie i nudne sceny przeboleć, a paradowanie w sponsorowanych ciuchach „na ściance” z reklamami zbyć parsknięciem. I skupić się na urodzie aktorek. Co prawda zbyt dużego wyboru nie ma, ale i u nas w okolicach Wisły mamy piękności, za którymi na rynku łódzkim* obejrzałby się nawet nasz „polski Justin Bieber”. Gdy tylko dorośnie i mama mu pozwoli. A na kogo dziś popatrzymy? Na naszą polską śliczność – urodzoną w 1986 roku Agnieszkę Więdłochę.

Czytaj dalej »