Trudno jest lubić ludzi. Większość z nich kieruje się własnym ego, połączonym z niskimi pobudkami i podświadomym dążeniem do autodestrukcji. Z tego właśnie powodu powstały słowa opisujące niechęć do naszego gatunku na różne możliwe sposoby.

 „Homofob” i „rasista” to chyba jedyne znane ludziom tego typu słowa. Ale czasami głęboko pod postacią dupka i chama mieści się głębsza osobowość z nieco większymi ideami i przekonaniami, wpływającymi na cechy charakteru. Aby to enigmatyczne stwierdzenie rozwinąć, przedstawiam zestaw definicji, dzięki któremu poznamy co w niektórych osobach piszczy.

Mizantrop – człowiek, który nie cierpi wszystkich. Ludzie są dla niego beznadziejnie zaprojektowani i najchętniej gdyby mógł, to złożyłby pisemną reklamację na ten badziewny produkt. Mizantrop negatywne uczucia przejawia również w stosunku do siebie, wszak jest skonstruowany w ten sam sposób co reszta tego nieszczęsnego świata. Nie jest to więc postawa egocentryczna i bezrefleksyjna, a raczej głębokie przekonanie na podstawie logicznej analizy i wniosków. Trzeba również podkreślić, że mizantrop nie kieruje swoich negatywnych uczuć do konkretnych ludzi, ale do ludzkości jako ogółu. Na co dzień jest taki jak wszyscy, ale gdyby na horyzoncie pojawił się wielki meteor lub grzyb atomowy, mizantrop usiadłby na leżaku w okularach przeciwsłonecznych, trzymając drinka z palemką w ręce. I rozkoszowałby się widokiem.

Mizoandryczka – kobieta (no bo przecież nie facet), która przejawia wszelkie cechy mizantropa, z tą różnicą, że niechęć swą ukierunkowuje w stosunku do mężczyzn. Jeden pewien bardzo błyskotliwy naukowiec nazwał to zjawisko wprost – zazdrość o penisa. I pomimo, że skojarzyło wam się tylko z jednym, to zazdrość ta jest tak naprawdę podświadomą chęcią osiągnięcia przez kobietę wysokiej pozycji w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Niemniej, prawdziwa mizoandryczka patrzy na mężczyznę jak na nędznego zdeformowanego karła, który nie wiedzieć czemu dominuje i wymiata we wszystkich dziedzinach życia. Pojęcia nie należy mylić z feministką, ponieważ feminizm jest ruchem społecznym przeciw dyskryminacji kobiet.

Mizogin – a to druga strona medalu mizantropa, czyli nienawiść do kobiet. Skoro kobieta jest tylko marnym puchem, to dla mizogina jest to wystarczający argument. Wiąże się to z uprzedmiotowieniem, dyskryminacją i przemocą w stosunku do płci pięknej. Co ciekawe, stwierdzono, że wielu filozofów mogło był mizoginami. Wliczając w to takie gwiazdy jak Schopenhauer, Nietzsche, Kant czy Hegel. Mizoginizm różni się od szowinizmu, ponieważ szowinista cechuje się bezrefleksyjną krytyką i ignorancką niechęcią wywołaną wyolbrzymieniem własnych zalet i pomniejszeniem wad. Ogólne pojęcie szowinizmu sprowadzone tylko do spraw płci to nic innego jak…

Seksizm – czyli przekonanie, że płeć przeciwna (zazwyczaj kobieta) jest gorsza i powinna być podległa tej lepszej. Dla seksisty przeciwnik jest uboższy intelektualnie i powinien się trzymać gdzieś przy nodze, najdalej na długość łańcucha. Wiąże się to bardziej z powielaniem stereotypów, niż jakąkolwiek głębszą refleksją. Wypadkową seksizmu jest oczywiście dyskryminacja, molestowanie oraz żarty o kobiecie w kuchni. Wszystko jednak bazuje na fali patriarchalnej budowy świata, gdzie mężczyzna jest osobą dominującą.