Dzień po poprzedniej części Google postanowiło zrobić remont swojego sklepu i umieściło specjalny dział dla rozgrywki w stylu retro. Jako że na razie tam licho i pusto, to spójrzmy jakie jeszcze prehistoryczne okazy można odkopać spomiędzy tysięcy aplikacji o pierdzeniu i chwaleniu się czymkolwiek na Facebooku.

Serio. Czy biegasz, czy gotujesz, czy srasz – wszystko to możesz wrzucić na Fejsa by wszyscy inni mogli zobaczyć czego żałosnego właśnie dokonałeś. Oczywiście jeżeli zechcą rzucić okiem w przerwie między chwaleniem się gdzie są na wakacjach i wrzucaniem życiowych pretensjonalnych cytatów mających maksymalnie jedno zdanie. Ah, jak dobrze, że na telefonie da się pograć jeszcze w stare, dobre gry.

Dune Nukem 3D

Książę wciąż jest tylko jeden, jako że spokojnie można pominąć wcześniejsze dwie platformówki i późniejszą, tworzoną przez 14 lat (!), tragiczną próbę wskrzeszenia legendy. Duke Nukem 3D miał tego pecha, że został wydany niecałe pół roku wcześniej od znacznie lepszego technologicznie Quake’a. Przegraną miał jak w banku, gdyby nie dupkowata postać głównego, cyniczno-narcystycznego bohatera, humor i grywalność. Może i Quake miał lepsze cienie i trójwymiarowe postacie, ale nie dało się w nim zmniejszyć przeciwnika i go zdeptać, pograć w bilard czy też kopsnąć striptizerce parę dolców za pokazanie pikselowych cycków. A był to rok 1996.

Port na Androida jest wykonany solidnie, chociaż twórcy nie dodali zupełnie nic nowego. Jest to więc stary Duke Nukem 3D jakiego pamiętasz (ty stary pierdzielu) lub o jakim opowiadał ci twój starszy brat (gówniarzu) lub ojciec (płodzie), więc instaluj śmiało. Pod warunkiem, że masz stalowe nerwy do kiepskiego sterowania. Może też zachować się jak stary kaszel 126p i zwyczajnie nie odpali.

[przejdź do sklepu]

Final Fantasy

Twórcy ze Square Enix wyraźnie dorabiają sobie na przenoszeniu gier na telefony, ponieważ oprócz czterech pierwszych części Final Fantasy (plus Dimensions) dostępna jest również mobilna wersja Chrono Trigger. Wszystkie tytuły są niesamowicie rozbudowanymi grami jRPG kładącymi duży nacisk na fabułę i postacie oraz obłędne możliwości ich customizacji. Jedynka uratowała firmę od bankructwa, a wszystkie gry z serii sprzedały się w ilości ponad 100 milionów sztuk (stan na 2011 rok, gdy jeszcze nie było wersji na telefony). Jeżeli ktoś nie ma rozeznania w liczbach to dodam, że Final Fantasy jest jedną z najlepiej sprzedających się gier w historii – mimo nikłej popularności w Polsce.

Wszystko by było ładnie i pięknie, gdyby tylko gry na Androida nie były tak cholernie drogie i niezoptymalizowane. Częste wywalanie do „pulpitu” i, jak zwykle w przypadku urządzeń dotykowych, sterowanie. Ptaszki marketingowe ćwierkają o poprawionej grafice, ale chodzi tu chyba tylko o dostosowanie jej do małych ekraników. Niestety, pierwsza część nie wszędzie potrafi się rozciągnąć na cały ekran i gramy z czarną ramką, co prezentuje się tragicznie. Cała reszta to wypisz-wymaluj stare, dobre i doceniane tylko w niektórych kręgach Final Fantasy.

[część pierwsza], [część druga], [część trzecia], [część czwarta], [Dimensions]

Grand Theft Auto III

Jeden z najlepszych developerów – Rockstar – postanowił dla uczczenia dziesięciolecia wydania trzeciej części swojego flagowego tytułu przenieść go na telefony komórkowe. Pierwsza trójwymiarowa część serii zrobiła mały pogrom na rynku, co zresztą można powiedzieć o każdej grze tych producentów. Otwarty świat gry nawet dziś potrafi zachwycić, zwłaszcza że jest dostępny na małych ekranach i aż się prosi by chociaż przez chwilę porozbijać się po mieście bez celu. W końcu to samo robiło się ponad dekadę temu na sprzęcie jakieś trzysta razy większym.

Na Androida została przeniesiona również Grand Theft Auto: Vice City, która jest bardziej rozbudowana od poprzednika. Daje to skromną nadzieję na mobilną wersję San Andreas, która również oparta jest na silniku RenderWare.

[Grand Theft Auto III], [Grand Theft Auto: Vice City]

Max Payne

Kolejny świetny port Rockstara. Gra, która niby była średnia, dzięki nowatorskiej możliwości spowolnienia czasu zrobiła niezłą furorę. Przyciągała również dojrzała fabuła, przedstawiona w formie komiksowych przerywników. By wykorzystać lepiej urządzenia przenośne, autorzy wprowadzili anti-aliasing oraz nowy system oświetlenia, dzięki czemu Max Payne jest nieco ładniejszy niż pierwotna wersja z 2001 roku. O dziwo nawet na sterowanie nie można ponarzekać – jest znośne i nie frustruje, a precyzyjność celowania poprawia automatyczne naprowadzanie na cel.

[przejdź do sklepu]

Metal Slug

Klasyk z automatów, w którym ginęło się tak często, że w godzinę można się było pozbyć kieszonkowego. Seria stała się na tyle popularna, że trafiła praktycznie na większość liczących się konsol, a dzięki emulatorom można było również grać na PC. Pierwsze trzy części są dostępne na Androida, jak i również Metal Slug X – czyli remake drugiej części. Niestety gra jest zbyt trudna jak na sterowanie dotykowe, dlatego też po paru minutach można zacząć nienawidzić świat i twórców za brak ułatwień. Teoretycznie można ustawić autofire i dostosować sobie przyciski, ale w praktyce nawet z tym łatwo ocipieć. Ciekawym i wartym odnotowania pomysłem jest możliwość grania we dwóch poprzez Bluetooth.

[część pierwsza], [część druga], [część trzecia], [Metal Slug X]

Re-Volt

Wyścigi zdalnie sterowanych samochodów wszystkim kojarzą się z Micro Machines, ale miano najlepszej tego typu gry powinien nosić Re-Volt z 1999 roku. Gra przeszła bez większego echa pomimo solidnego wykonania, dlatego też odkopanie takiego zapomnianego klasyka i przeniesienie go na telefon było zaskoczeniem. Mobilna wersja spisuje się świetnie i wygląda jakby była stworzona specjalnie z myślą o telefonach, ale niestety posiada też dużo błędów i potrafi najzwyczajniej w świecie nie działać. Sterowanie mogłoby być bardziej precyzyjne, bo samochodzikiem często miota po całej trasie, ale na szczęście jest automatyczny gaz, który znacznie ułatwia jazdę. Zwłaszcza że Re-Volt jest jedną z tych gier, w których nie trzeba używać hamulca.

[przejdź do sklepu]