Mówi się, że mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, tylko jak kończy. Do wielkich aktorów to określenie pasuje całkiem dobrze, zważając na fakt, że mało który grał od razu same główne role, a na filmy z ich udziałem publiczność niekoniecznie waliła do kin drzwiami i oknami. Bardzo skromnie zaczynał np. Louis de Funès, którego setna rocznica urodzin przypada właśnie dziś.

Niespełna 32-letniego wówczas aktora po raz pierwszy na ekranie można było zobaczyć w filmie „La tentation de Barbizon” z 1946 roku. I chociaż ten występ trwał około pół minuty, zaś na głowie de Funèsa kłębiło się znacznie więcej włosów niż w późniejszych filmach, to trudno go nie poznać – już wtedy na jego twarzy gościł charakterystyczny, nieco złośliwy uśmiech, a w oku pojawił się szelmowski błysk.

Jean Reno

Do tego występu najtrudniej było dotrzeć. Debiut Jeana Reno nastąpił w filmie „Hipoteza skradzionego obrazu” z 1979 roku. Można obejrzeć go w tym miejscu (Reno pojawia się mniej więcej w 34 minucie), ale jakość pozostawia wiele do życzenia. W dodatku spora część jest z niezrozumiałych względów niedostępna. Przy okazji – tak Reno, jak i de Funès są z pochodzenia Hiszpanami.

Anne Hathaway i Jesse Eisenberg

Zarówno znana z różnych ról Hathaway, jak i kojarzony przede wszystkim z „The Social Network” Eisenberg debiutowali w 22-odcinkowym serialu „Luzik Guzik”, który w Polsce emitowany był na antenie Polsatu w niedzielne popołudnia. Trzecim z serialowego rodzeństwa był też dziś rozpoznawalny Eric Christian Olsen, który jednak debiutował kilka lat wcześniej.

Hugh Laurie i Emma Thompson

Kolejny podwójny debiut to wyemitowana w 1982 roku telewizyjna wersja rewii teatru studenckiego Footlights, działającego na uniwersytecie Cambridge. Oprócz wspomnianej dwójki (która wówczas była parą), udzielał się w nim także Stephen Fry, a w przeszłości członkami Footlights byli między innymi Graham Chapman, John Cleese i Eric Idle, czyli połowa grupy Monty Pythona.

Keira Knightley

Knightley zadebiutowała na ekranie już w wieku ośmiu lat, występując w jednym z odcinków brytyjskiego serialu „Screen One”. Chociaż zagrała później w wielu filmowych hitach, to mało kto pamięta, że pierwszym z nich były „Gwiezdne Wojny – Mroczne Widmo”, gdzie zagrała służącą królowej Amidali. Jedną z pozostałych grała Sofia Coppola.

Liam Neeson

Z kolei grający w „Mrocznym Widmie” Qui-Gon Jinna Neeson, przed kamerą pojawił się w koszmarnie złym filmie religijnym „Pilgrim’s Progress” (1978). 26-letni aktor nie był aż tak tragiczny jak reszta obsady, ale widać, że do późniejszych ról jego gra uległa znacznej poprawie. Zanim jednak do tego doszło, dał się namówić na występ w sequelu.

Tom Cruise

Dziewiętnastoletni Cruise, nieotumaniony jeszcze scjentologicznymi bzdurami, zaliczył debiut epizodem w filmie „Niekończąca się miłość” (1981). Rólka niewielka, ale dla fabuły dość istotna – jego postać podrzuca głównemu bohaterowi pomysł, którego ten później gorzko pożałuje. Żałować nie ma czego z kolei Cruise, który już pięć lat później zagrał w „Top Gun”, stając się aktorem pożądanym przez reżyserów i kobiety.

Nicole Kidman

Jedną z nich była Nicole Kidman, która poznała Toma na planie filmu „Szybki jak błyskawica”. Aktorka debiutowała w 1983 roku w telewizyjnym filmie „Bez uczucia”. Jeszcze w tym samym roku szesnastoletnią Kidman oglądać można było w innej tego typu produkcji – „Chase Through the Night”, oraz dwóch kinowych filmach familijnych. Gdy małżeństwo z Cruisem zakończyło się w 2001 roku, Nicole wystąpiła w „Moulin Rouge”, w którym partnerował jej Ewan McGregor.

Ewan McGregor

Szkota po raz pierwszy szklany ekran pokazał w mini-serialu „Szminka na twoim kołnierzyku” i to od razu w całkiem dużej roli, chociaż nie wiadomo czy przypadkiem wcześniej premiery nie miała krótkometrażówka „Family Style”. Tak czy siak, dla kończącego wówczas 22 lata McGregora rok 1993 był bardzo udany. Jeszcze w listopadzie telewizja pokazała kolejny mini-serial z udziałem aktora – „Czerwone i czarne”.

Adam Sandler

Komik debiutujący w serialu „Bill Cosby Show”, którego gwiazdą jest legenda komedii? Oczywiście karier Sandlera i Cosby’ego nie sposób porównywać, ale obaj są na swój sposób zabawni. Patrząc na młodego Adama (ha, niecelowe nawiązanie do McGregora) można czuć się rozgrzeszonym za wcześniejsze branie za niego Jasona Biggsa. Ten z kolei zaczyna obecnie nieco przypominać z twarzy Jake’a Gyllenhaala.

Jake Gyllenhaal

Gyllenhaal zadebiutował w popularnej w polskiej telewizji komedii „Sułtani westernu” (1991), w której zagrał syna jednego z głównych bohaterów, granego przez Billy’ego Crystala. Niespełna 11-letni Jake nie bardzo przypomina tego współczesnego i nawet nie chodzi o najnowsze, wychudzone wcielenie aktora. Można powiedzieć, że jest modelowym przykładem brzydkiego kaczątka.

Jennifer Aniston

Najbardziej symboliczny z przedstawianych dziś debiutów. Aniston na ekranie widać może ze dwie sekundy, w dodatku z profilu. Film „Mac i ja” (Jennifer w 1:00:25) i tak został zjechany przez krytyków, więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Na kolejną rolę czekała dwa lata, ale serial „Molloy” padł po siedmiu odcinkach.

Orlando Bloom

Media plotkarskie żyją od niedawna tym, że dał w papę Justinowi Bieberowi. Podczas debiutanckiego występu w serialu „Na sygnale” Bloom był o trzy lata młodszy i co najmniej trzydzieści razy przystojniejszy niż Bieber. Powyższy klip pochodzi jednak z odcinka wyemitowanego dwa lata później, gdy postać grana przez Blooma miała przynajmniej imię. Gdyby ktoś chciał poszukać Orlando we wspomnianym na początku odcinku z 1994 roku, jest on dostępny tutaj.

Vin Diesel

Zadebiutować w filmie z Robinem Williamsem i Robertem De Niro? Nawet jeśli cała rola polega na zamknięciu krat za Johnem Heardem, najbardziej znanym z bycia „tatą Kevina”, to chyba jednak warto było. Nawet jeśli na większe role musiał czekać dziesięć lat, w międzyczasie samemu pisząc scenariusz i reżyserując na jego podstawie film.

Matt Damon

Skoro już mowa o pisaniu przez aktorów scenariuszy, to oczywistym przykładem wydaje się Matt Damon. Zanim jednak wspólnie z Benem Affleckiem dostał Oscara za „Buntownika z wyboru” (za rolę w którym statuetkę otrzymał również Robin Williams), w 1988 roku zaliczył aktorski debiut w komedii „Mystic Pizza”, z Julią Roberts w roli głównej.

Cate Blanchett

W tym roku Roberts nie dostała Oscara, chociaż powinna, zaś Blanchett dostała, bo po części zasłużyła, a po części dlatego, że Akademia nie chciała przyznawać kolejnego Meryl Streep. Co w ogóle nie umniejsza talentowi Cate, która potrafi błyszczeć nawet w przereklamowanym filmie. Australijsko-amerykańska aktorka błyszczy tak już od kilkunastu lat, a jej pierwsza rola to epizod w serialu „Police Rescue” z 1993 roku. W powyższym wideo pojawia się w 27 minucie.

Bradley Cooper

Kręcąc się wokół tegorocznych Oscarów – nominowanego za rolę w „American Hustle” Coopera po raz pierwszy na (małym) ekranie obejrzeć można było w 1999 roku, w czwartym odcinku drugiego sezonu „Seksu w wielkim mieście”. Na jego szczęście Sarah Jessica Parker wizualnie nie była wówczas jeszcze taka zła. Cooper przez kolejne dziesięć lat grywał na drugim planie (lub na pierwszym w gniotach), aż w końcu przyszedł 2009 rok i „Kac Vegas”.

Ralph Fiennes

Jak widać, w młodości przypominał nieco Bradleya Coopera, chociaż osiągnięć aktorskich obu nie ma co porównywać. O ile „Główny podejrzany” (1991) jest pierwszym wyemitowanym filmem w którym zagrał Fiennes, to rzekomo „Niebezpieczny człowiek: Lawrence po Arabii” został nakręcony rok wcześniej (premiera odbyła się w 1992). Tak czy inaczej, na wielką rolę nie czekał zbyt długo – w 1993 roku wystąpił w „Liście Schindlera”.

Alan Rickman

Z Fiennesem łączy go występ w czterech filmach o Harrym Potterze, chociaż obaj mają na koncie poważniejsze role. Rickman debiutował rolą Tybalta w telewizyjnym filmie (bardziej takim brytyjskim Teatrze Telewizji) z 1978 roku o Romeo i Julii, chociaż i tak szerszej publiczności dał się poznać dekadę później jako Hans Gruber ze „Szklanej pułapki”.

Charlize Theron

Z Rickmanem nic ją właściwie nie łączy, ale ładna, zdolna kobieta musiała się na koniec pojawić. Charlize zadebiutowała w horrorze „Dzieci kukurydzy 3: Miejscowy żniwiarz” z 1995 roku. Można się śmiać, ale producenci tej serii (powstało w sumie dziewięć filmów) mieli nosa do początkujących aktorek. W czwartej części obsadzili Naomi Watts, a w piątej Evę Mendes, dla której była to druga rola w karierze.