Język polski jest często uznawany za jeden z najtrudniejszych języków świata. Okazuje się, że niejednokrotnie sprawia on problemy nie tylko obcokrajowcom, ale też tym, którzy naszym pięknym językiem posługują się z dziada-pradziada.

W zasadzie każdy popełnia jakieś błędy językowe, większe lub mniejsze. Nie jest to oczywiście powód do dumy, ale też nikt nie będzie za coś takiego napiętnowany. Błądzić jest rzeczą ludzką, przebaczać boską. Zdarzają się jednak takie błędy, które przekreślają wszystko to, co napisano w tym akapicie.

Ależ ja nie popełniam błędów, a bynajmniej zawsze się po nich reflektuję i poprawiam

Zgadzasz się ze śródtytułem? Ok, niech Ci będzie. Ale chwila, uważasz, że to zdanie jest poprawne? Przeczytaj je jeszcze raz. Nadal nic? A więc „bynajmniej” to „przynajmniej”? Bynajmniej, chociaż najczęściej w takim znaczeniu używają tego słowa ludzie, którzy chcą uchodzić za mądrzejszych niż w rzeczywistości. Takie użycie jest najprawdopodobniej spowodowane podobnym brzmieniem obu wyrazów. Oprócz bycia przeczeniem, słowo „bynajmniej” jest też używane jako wzmocnienie przeczenia zawartego w wypowiedzi, np. „Nie sądzę bynajmniej, że warto kontynuować ten wywód”. Niemniej jednak, „bynajmniej” to nie „przynajmniej”!

Zapamiętaj to i przekaż swoim kolegą i koleżanką

 Następnie zaś, wróć do lektury, jeśli nie zauważyłeś kolejnego błędu. „Bynajmniej” irytuje, ale używanie końcówki „-ą” zamiast „-om” zwyczajnie wkurwia. Jakimś dziwnym trafem, najczęściej spotkać to można w tekstach pisanych przez młodzież. Chociaż i niektórzy dziennikarze produkują takie „babole”. Paradoksalnie, przyczyna leży najprawdopodobniej w obawie przed popełnieniem błędu. Ewentualnie w zwyczajnej głupocie.

Autor tego tekstu jest zwykłym chamem – dlaczego tak szkaluję ludzi?

Znaczy się, że kto? To ja szkaluję ludzi, Ty z kolei język polski. Ten błąd nie jest tak zauważalny, jednak pisanie „-ę” zamiast „-e” na końcu czasownika mocno zmienia znaczenie wypowiedzi. Takie „przypisywanie sobie zasług” bywa nawet zabawne. Chociaż nie, nie bywa. Ok, może trochę.

Nie wiem, to ciężki orzech do zgryzienia

Musiał być bardzo ciężki, gdy spadał Ci na głowę. Ewentualnie oglądasz za dużo meczów komentowanych przez Dariusza Szpakowskiego, jeśli ponownie nie zauważyłeś błędu w śródtytule. Orzech z tego związku frazeologicznego może być co najwyżej twardy. Tona pierza też jest ciężka ale ostatecznie lepiej upaść na nią, niż na tonę orzechów.

No dobra, ale te wszystkie zasady językowe powstały dawno temu, a mamy przecież dwutysięczny dwunasty rok – język ewoluuje

Zgadzasz się z każdym słowem z tego zdania? Nie sensem, bo może faktycznie coś w tym jest. Tak? W takim razie mam dla Ciebie złą wiadomość – twoja ewolucja mogła pójść w niewłaściwym kierunku. Albo też wyprzedziła wszystkich i sprawiła, że jesteś w stanie zaginać czasoprzestrzeń. Rok dwutysięczny był tylko jeden, obecnie zaś mamy dwa tysiące dwunasty. Tak na chłopski rozum, numerowanie dwutysięcznych jest bez sensu –  jeśli był dwutysięczny, to „dwutysięczny pierwszy” byłby drugim dwutysięcznym, „dwutysięczny drugi” trzecim i tak dalej.

Nie popełnianie błędów jest nie wykonalne

Być może, zwłaszcza w takich wyrazach, jak „niepopełnianie” i „niewykonalne”. Pierwszy jest rzeczownikiem odczasownikowym, drugi z kolei przymiotnikiem. Z tymi częściami mowy „nie” pisane jest łącznie. Wyjątek stanowi sytuacja, gdy przeciwstawia się dwa określenia – np. „nie popełnianie błędów jest złe, ale ich tolerowanie” albo „nie śmieszne, a żenujące są te wypociny”. Dodatkowo, „nie” z przymiotnikami w stopniu wyższym i najwyższym również występuje oddzielnie – „nie najmądrzejsze przykłady zostały użyte w tym tekście”.

Z kąd tak właściwie to wiesz?

Stamtąd, skąd wielu nieuków się nie dowiedziało – ze szkoły. Skąd w ogóle taka pisownia „skąd”? To pytanie pozostanie bez odpowiedzi, przynajmniej do czasu, gdy na Wykrzykniku pojawi się druga część tego artykułu.