Dziś będzie o dwóch kobietach, które pozbyły się swoich mężów. Jedna łasa na polisy, druga lubiąca strzelać. Pojawi się też nowość w postaci krzesła elektrycznego, a historia podlana będzie sosem z arszeniku.

Jedna z „bohaterek” pierwszej części doczekała się dwóch filmów fabularnych na swój temat. A nie, chwila. Nie doczekała – egzekucja Karli Faye Tucker odbyła się cztery lata przed premierą pierwszego z nich. Tak czy inaczej, również w tej części znalazła się historia, która świetnie nadawałaby się na scenariusz filmowy. Judy Buenoano

Judy Buenoano

Prawdziwe nazwisko tej jędzy brzmiało Judias Welty, ale oczywiście nie za szkaradne imię została skazana. Wysłała na tamten świat trzech mężczyzn, a kolejnego próbowała wysadzić w powietrze. Możliwe też, że brała udział w jeszcze jednym morderstwie. Ale po kolei. Urodzona w 1943 roku kobieta wychowywała się bez matki (zmarła, gdy Judy miała 2 lata) oraz ojca (miał ją w dupie) w domu dziadków. W latach pięćdziesiątych postanowiła zamieszkać z wyrodnym starym i jego nową żoną w Roswell, ale okazało się to kiepskim pomysłem. Poniewierana przez nich i przyrodnie rodzeństwo, w wieku 14 lat wzięła odwet. Oblała gorącym olejem dwóch braci, a na ojca i macochę rzuciła się z pięściami. Skończyło się to dla niej sześćdziesięcioma dniami pobytu w więzieniu. Nie wróciła już do domu, bowiem wybrała pobyt w ośrodku dla trudnej młodzieży. W miasteczku znanym głównie z katastrofy UFO znalazła się ponownie w roku 1960. Zaczęła pracę jako pomocnica pielęgniarki, a w międzyczasie rozwinęła zamiłowanie do lotnictwa wojskowego, konkretnie do pilotów. Jej syn Michael był właśnie efektem takiego związku. W styczniu 1962 roku Judy poślubiła innego oficera sił powietrznych, Jamesa Goodyeara. Cztery lata później na świat przyszedł ich wspólny syn, wtedy też Goodyear adoptował Michaela, a w kolejnym roku urodziła się im córka.

Co więc poszło nie tak? To jest bardzo dobre pytanie, na które odpowiedź znała pewnie tylko sama Judy. Swoją czarną serię zaczęła w 1971 roku, a pierwszą ofiarą został mąż. Facet nie dał się zabić na wojnie, ale to, czego nie zrobili wietnamscy żołnierze, dokończyła jedna, niepozorna kobieta. James Goodyear trafił przed oblicze św. Piotra zaledwie trzy miesiące po powrocie z Azji, a jego śmierć początkowo uznano za zgon z przyczyn naturalnych. Jeśli 37-letni wojskowy umiera z przyczyn naturalnych, to strach pytać gdzie zajmujący się nim lekarze kupili swoje dyplomy. Tymczasem „pogrążona w żałobie wdowa” odczekała pięć dni i wypłaciła pieniądze z trzech polis na życie Goodyeara. Jeszcze w tym samym roku w jej domu wybuchł pożar. Przypadkowy czy nie, kolejna kasa z ubezpieczenia wpadła do kieszeni. Również i na samotność Judy nie mogła narzekać – rok, bądź dwa lata po śmierci męża (różnie źródła podają, chociaż i tak jest to nieprzyzwoicie krótki czas) zamieszkała z Bobbym Joe Morrisem w Pensacoli, znanej głównie z bazy marynarki wojennej. Jak widać ciągnie wilka do lasu. Para pomieszkała tam kilka lat, a w 1977 przeprowadziła się do Colorado. Oczywiście tuż przed zmianą miejsca zamieszkania kobieta dostała pieniądze z ubezpieczenia kolejnego domu. Zgadza się – pożar.

judy 2

Krótko po nowym roku Bobby Morris trafił do szpitala. Spędził tam kilkanaście dni, a lekarze nie wybadali co mu dolega. Został więc wypisany do domu, gdzie opieką nad nim zajęła się Judy. Trwało to całe dwa dni, po czym czarna wdowa mogła już liczyć pieniądze z kolejnych trzech polis na życie. Zanim jednak Morris wyzionął ducha, zdążył napomknąć, że oboje mieli coś wspólnego z brutalnym morderstwem do jakiego doszło cztery lata wcześniej w Alabamie. Policja jednak nie znalazła wystarczających dowodów do powiązania pary z tą zbrodnią. W maju 1978 morderczyni zmieniła nazwisko na Buenoano, co miało być hiszpańskim odpowiednikiem „Goodyear”, a miesiąc później powróciła z dziećmi do Pensacoli. Już kilka lat wcześniej najstarszy syn zaczął sprawiać problemy, a ciągłe wyrzucanie go ze szkół spowodowało, że w oczach matki stał się ciężarem. Zaciągnął się więc do wojska. Gdy pewnego razu będąc w drodze do nowej jednostki zatrzymał się w domu rodzinnym, Judy postanowiła nakarmić go arszenikiem. Michael przeżył jednak obiadek i kontynuował podróż do jednostki. Po zameldowaniu rozpoznano u niego objawy zatrucia, a gdy wojskowi medycy przebadali go dokładnie, wykryli w jego organizmie stężenie arszeniku siedmiokrotnie wyższe od dopuszczalnego. Mimo sześciu tygodni leczenia nie mogli jednak nic zrobić z postępującą atrofią mięśni i osiemnastolatek został kaleką do końca życia.

Nie powinno być niespodzianką to, że tenże koniec zafundowała mu matka. W 1980 roku, zabrała go na spływ. W pełnym „rynsztunku”, w którym niepełnosprawny chłopak poruszał się na co dzień. Żelastwo ważyło niemal 30 kilogramów, więc gdy łódka przewróciła się, Michael był bez szans. Lokalna policja dała sobie wcisnąć wersję, że był to wypadek, jednak armia nie dała się zwieść. Wojskowym śledczym podejrzane wydały się podpisy na polisach ubezpieczeniowych. Buenoano nie przejęła się zbytnio toczącym się śledztwem i wypłaciła z wojskowego ubezpieczenia syna 20 tysięcy dolarów. Otworzyła salon piękności (wszak szewc bez butów chodzi) i zaczęła spotykać się z miejscowym biznesmenem Johnem Gentrym. Żeby jednak zainteresować go swoją osobą, musiała wymyślić sobie lepszy życiorys. Podrobiła więc dyplomy ukończenia biochemii i psychologii, a także wmówiła mu, że była szefową pielęgniarek w West Florida Hospital. W październiku 1982 roku miała już Gentry’ego owiniętego wokół palca. Wkrótce para wykupiła ubezpieczenia na życie, jednak mężczyzna nie wiedział, że Buenoano podwyższyła z własnej kieszeni wartość jego polisy. Dosłownie jadł jej z ręki, więc nie podejrzewał też, że kapsułki, które zaczęła mu wkrótce podawać, mogą mieć związek z pogorszeniem stanu zdrowia. Gdy pod koniec grudnia trafił do szpitala, wreszcie zajarzył, że z „witaminkami” coś jest nie tak – poczuł się lepiej, gdy przestał je zażywać.

Nie polepszyło mu się jednak na tyle, by przegonić trucicielkę, a ta w połowie następnego roku oznajmiła mu, że jest w ciąży. Była to zaiste bombowa wiadomość, bowiem gdy John postanowił wybrać się do sklepu po alkohol do opijania tej nowiny, jego samochód eksplodował. Lekarze odratowali mężczyznę, a gdy ten podczas przesłuchania wspomniał policjantom o witaminach jakie podawała mu narzeczona, wreszcie śledczy zaczęli łączyć fakty. O ile jednak dla nich jasne było, że kobieta dybie na życie Gentry’ego, o tyle dla prokuratora kapsułki z trucizną nie były wystarczającym dowodem. Jednak przeszukanie domu nie pozostawiło wątpliwości – znaleziono materiały, które posłużyły do konstrukcji bomby. Judy została aresztowana 27 lipca 1983 roku, a po niecałych 6 miesiącach postawiono jej zarzut morderstwa syna. W lutym 1984 roku przeprowadzono ekshumację ciała Bobby’ego Morrisa, zaś w marcu Jamesa Goodyeara. Obie wykazały, że przyczyną śmierci było zatrucie arszenikiem. Za morderstwo syna Buenoano została skazana na dożywocie, za usiłowanie zabójstwa narzeczonego dostała 12 lat, a za wysłanie w zaświaty Jamesa Goodyeara otrzymała możliwość posadzenia tyłka na mało wygodnym meblu w więzieniu stanowym na Florydzie. Wyrok wykonano 30 marca 1998 roku, a Judy Buenoano stała się pierwszą od 41 lat kobietą straconą na krześle elektrycznym.

Betty Lou Beets

Z początku historia Betty Lou Beets może budzić współczucie – rzekomo wykorzystywana seksualnie w dzieciństwie przez ojca, Betty cierpiała też z powodu przemocy domowej w swoich małżeństwach. Liczba mnoga nie jest pomyłką, bowiem było ich aż pięć, z czego tylko pierwsze zakończyło się w miarę spokojnie. Jeśli ktoś daje się tyle razy poniewierać i nie wyciąga z tego wniosku, to nie może się to skończyć dobrze. A właśnie ostatnie małżeństwo było początkiem całego śledztwa i odkrywania prawdy. 6 sierpnia 1983 roku Beets zgłosiła zaginięcie swojego męża, Jimmy’ego Dona Beetsa. Oczywiście była to bujda, a kobieta od dawna planowała pozbyć się małżonka. Powiedziała nawet wprost swojemu synowi (z innego małżeństwa), żeby wyszedł z domu i nie wracał zbyt szybko, bo zamierza zabić Jimmy’ego. Cóż, szczerość podstawą rodziny. Robert Branson nie posłuchał jednak matki i pojawił się w domu już po dwóch godzinach. Znalazł tam Beetsa z dwiema dziurami po kulach oraz Betty próbującą ukryć ciało.

Betty Lou

Jak na kochającego syna przystało, Robert pomógł jej zakopać zwłoki pod ozdobną studzienką stojącą przed domem. Po wszystkim zawiadomili policję o zaginięciu. Następnego dnia oboje wypchnęli na wody pobliskiego jeziora łódkę, którą Jimmy zawsze wybierał się na ryby. Na pokład wrzucili jego leki (chorował na serce) oraz kapok, co miało sugerować wypadnięcie mężczyzny za burtę. Trzy tygodnie szukano ciała, a Betty zaczęła cieszyć się z łatwowierności śledczych. Minęły jednak dwa lata i ktoś dał anonimowy cynk, że śmierć Beetsa nie była wypadkiem. Biuro szeryfa rozpoczęło śledztwo, które bardzo szybko doprowadziło do aresztowania kobiety. Znaleziono ciało Jimmy’ego, jednak okazało się, że to nie jedyne zwłoki ukryte przez Betty. Pod szopą z drugiej strony domu zakopane były szczątki jej poprzedniego męża. Doyle Wayne Barker zginął od trzech kul kalibru .38. Badania wykazały, że zarówno one, jak i dwa pociski z ciała Jimmy’ego Beetsa pochodzą z tego samego pistoletu, który kiedyś odebrano kobiecie.

Zarówno Robert Branson jak i jego siostra Shirley przyznali, że matka powiedziała im o swoich planach odnośnie Beetsa. Mało tego, kobieta przyznała się też do pomocy matce przy ukrywaniu ciała Barkera. Betty Lou Beets miała zastrzelić go w październiku 1981 roku. Podczas procesu na świadków powołano między innymi dwóch wcześniejszych mężów Betty. Jednego dwukrotnie postrzeliła w tył głowy w 1972 roku, zaś drugiego próbowała przejechać samochodem. Kobieta nie przyznała się oczywiście do zabójstwa Jimmy’ego Beetsa, a winę próbowała zrzucić na syna i córkę. Wyrok zapadł 14 października 1985 roku. Betty Lou Beets została skazana na śmierć za morderstwo piątego męża, natomiast nigdy nie sądzono jej za śmierć Doyle’a Barkera. Początkowo datę egzekucji wyznaczono na 8 listopada 1989 roku, ale apelacje odwlekły ją aż o jedenaście lat. Betty miała jednak pecha, bowiem gubernatorem Teksasu, w którym wyrok miał zostać wykonany, był wielki zwolennik kary śmierci, George W. Bush. Gdy w końcu został on jej ostatnią deską ratunku, stało się jasne, że tym razem morderczyni się nie wywinie. Truciznę wstrzyknięto jej 24 lutego 2000 roku.