Czas na ostatnią porcję historii kobiet, które nagrabiły sobie tak bardzo, że zazwyczaj łaskawy dla słabej (?) płci wymiar sprawiedliwości nie okazał im żadnej litości. W międzyczasie stracono jednak kolejną morderczynię, zatem z parszywej dwunastki zrobiła się trzynastka.

Dziś ostatnie trzy gnidy z listy, ale w celach śmierci czeka już kolejnych sześćdziesiąt jeden, więc może kiedyś będzie jeszcze okazja o nich wspomnieć. „Bohaterki” tej części mają na sumieniu łącznie sześć (udowodnionych) ofiar, z których najmłodsza miała niespełna dwa lata, najstarsza zaś siedemdziesiąt jeden. Dwie zabójczynie wymordowały swoje rodziny. Dlaczego? Odpowiedzią niech będzie cytat z Leo Beenhakkera (0:24):

Frances Newton

Właśnie takie motywy kierowały w 1987 roku niespełna 22-letnią wówczas kobietą, która zastrzeliła 7-letniego syna, 21-miesięczną córkę i męża. Trzy tygodnie przed morderstwami Newton wykupiła warte w sumie 100 tys. dolarów polisy na nazwiska dwojga ostatnich. Kobieta przyznała się do sfałszowania podpisu męża, tłumacząc, że nie chciała by ten dowiedział się, że miała kasę odłożoną na składki. To tłumaczenie jeszcze jakoś trzyma się kupy, ale kupą samą w sobie było przyznanie się do ukrycia w opuszczonym budynku pistoletu, który okazał się narzędziem zbrodni. Później, niczym dziecko przyłapane na wyjadaniu ciastek, kobieta zaczęła wykręcać się niestworzonymi historiami. Twierdziła na przykład, że to zupełnie inna spluwa, niż ta, którą dokonano morderstw. Skoro tak, to po kiego grzyba ją ukrywała? I skąd do cholery, na spódnicy, którą Newton miała na sobie feralnego dnia, znalazły się substancje obecne w prochu strzelniczym?

newton

Od momentu zatrzymania przez policję aż do egzekucji kobieta utrzymywała, że jest niewinna, a mordercą jest diler narkotykowy, któremu jej mąż rzekomo winny był jakieś pieniądze. Nawet gdyby mężczyzna był zamieszany w jakieś narkotykowe interesy, to trudno uwierzyć, że diler strzelałby do niespełna dwuletniego dziecka, które nie potrafi mówić i z pewnością nawet nie rozumiałoby co się wokół niego dzieje. Później była jeszcze bajka o drugim pistolecie, ukrytym w tym samym miejscu (seriously?), jednak stanowisko prokuratury było jasne: znaleziono tylko jeden. Niemniej jednak, mimo mocnych dowodów, sprawie Frances Newton towarzyszyły demonstracje, apelacje, wstrzymywanie egzekucji etc. I tak do usranej śmierci, chciałoby się rzec. Ta nastąpiła 14 września 2005 roku, a Newton odmówiła wypowiedzenia ostatnich słów. Nie zażyczyła sobie też ostatniego posiłku.

Teresa Lewis

Na świat przyszła w 1969 roku w Danville w Virginii jako Teresa Wilson. Mimo, że w domu rodzinnym nie śmierdziało groszem, to jej rodzice jakoś dawali sobie radę, pracując w fabryce tekstyliów. Jednak w wieku 16 lat dziewczyna opuściła dom rodzinny, rzuciła szkołę i poślubiła mężczyznę poznanego na jednym ze spotkań kościelnego chóru, w którym się udzielała. Małżeństwo nie przetrwało długo, chociaż zaowocowało narodzinami córki, która również miała swój udział w późniejszej zbrodni. Teresa wkrótce popadła w alkoholizm i uzależnienie od leków przeciwbólowych co prawdopodobnie było jedną z przyczyn tego, że w żadnej pracy nie mogła zagrzać na dłużej miejsca. W końcu w 2000 roku poszła niejako w ślady rodziców i znalazła zatrudnienie w fabryce tekstyliów. Tam też poznała Juliana Lewisa, wdowca z trójką dzieci, za którego niedługo potem wyszła.

lewis

Nieco ponad rok później w wypadku samochodowym zginął starszy syn Juliana. Jako że chłopak był ubezpieczony, jego ojciec otrzymał 200 tysięcy dolarów z polisy na życie. Możliwe, że właśnie wtedy Teresie zaświtał w głowie pomysł na wzbogacenie się. W sierpniu 2002 roku jej drugi pasierb, będący rezerwistą US Army, został desygnowany do odbycia misji w Iraku. Wcześniej jednak mężczyzna wykupił wartą 250 tysięcy dolarów polisę na życie, której beneficjentem wybrał ojca. Nazwisko macochy zostało wpisane jako następne w kolejności, zatem aby dostała jakąkolwiek kasę, coś niedobrego musiałoby się stać Julianowi Lewisowi. Tak więc babsztyl zaczął kombinować. Kilka tygodni później Teresa poznała w miejscowym Wal-Marcie dwóch młodych mężczyzn – 21-letniego Matthew Shallenbergera i 19-letniego Rodneya Lamonta Fullera.

fullershallenberger

W tym momencie źródła podają różne wersje, mianowicie – wg niektórych Lewis dawała dupy obu (co już samo w sobie jest odrażające, biorąc pod uwagę wątpliwą urodę kobiety), inne zaś mówią, że do seksu z nimi nakłoniła również swoją 16-letnią wówczas córkę (wiek przyzwolenia w Virginii to 18 lat). Tak czy inaczej, obu mężczyznom widocznie się podobało, bowiem przystali na propozycję zabicia Juliana i jego syna Charlesa. Pierwsza próba, polegająca na spowodowaniu wypadku w którym miał zginąć jedynie mąż zleceniodawczyni (morderstwo pasierba planowane było na czas po pogrzebie) nie udała się. Dlatego też kobieta dała mordercom 1200 dolarów z przeznaczeniem na zakup broni. Nowy plan zakładał zamordowanie obu ofiar jednocześnie. Po śmierci pierwszego syna, Julian Lewis za pieniądze z jego polisy sprawił sobie przyczepę kempingową – nie jakąś klitkę, ale taką, w której można było zamieszkać.

Ofiary

Drugi syn większość czasu spędzał wówczas na szkoleniach armii, więc tłoku w przyczepie nie było. 30 października 2002 roku akurat tak się złożyło, że Charles był na przepustce w domu. Wtedy właśnie, wczesnym rankiem, doszło do zbrodni. Teresa zostawiła uchylone tylne drzwi, dzięki czemu Shallenberger i Fuller mogli dostać się do środka. Sama zaś czekała w kuchni. Starszy z morderców zaskoczył Juliana we śnie strzelając do niego kilka razy. Fuller z kolei zajął się drugim mężczyzną, również waląc w niego kilkukrotnie z shotguna. Teresa odczekała 45 minut, w trakcie których wyczyściła z kasy portfel konającego męża, a następnie wezwała policję. Organizm Juliana był na tyle silny, że mężczyzna dożył przyjazdu szeryfa, któremu zdołał powiedzieć „moja żona wie, kto to zrobił” zanim zmarł. Lewis zeznała, że ktoś włamał się do domu i zastrzelił obu mężczyzn. Kradzież pieniędzy (które rozdzieliła między zabójców) miała tę historię uwiarygodnić.

Jednak już kilka dni później wszystko się rypło po tym, jak kobieta próbowała za pomocą sfałszowanego czeku wyciągnąć 50 tys. dolarów z konta męża. Przyznała się też do każdego z siedmiu zarzutów jaki na niej ciążył (dwa zlecenia zabójstwa, spisek w celu pozbawienia życia, kradzież i trzy zarzuty nielegalnego posiadania broni). Debilizm? Być może, zwłaszcza, że taką linię obrony przyjęli jej adwokaci. Jednak badania wykazały, że IQ Lewis znajduje się powyżej magicznej granicy 70 punktów. Później obrona twierdziła, że tak naprawdę mózgiem całej intrygi był Matthew Shallenberger, ale dowody przeciw kobiecie były tak twarde, że ostatecznie obrońcy doradzili jej współpracę ze śledczymi i prokuratorem, w nadziei na niższy wyrok. Sędzia jednak nie wziął tego pod uwagę i skazał Lewis na karę śmierci. Jej wspólnicy otrzymali w osobnych procesach kary dożywocia, a córka, która od początku wiedziała o wszystkim, dostała pięć lat. Po siedmiu latach w celi śmierci, Teresa Lewis została stracona 23 września 2010 roku.

Kimberly McCarthy

Urodzona w 1961 roku kobieta również nie była tytanem intelektu. Uzależniona od cracku, skazywana za fałszerstwa, prostytucję i wyłudzenia osiągnęła jednak coś, czego nie udało się osiągnąć wcześniejszym „bohaterkom” – skutecznie odwołała się od wyroku śmierci. Ale ostatecznie nic jej to nie dało, bowiem ponowny proces również doprowadził do skazania na śmierć. Jeśli jednak dowody w sprawach dwóch poprzednich kobiet można określić jako „bardzo mocne”, to przy tych w procesie McCarthy równanie 2+2=4 jest „ryzykowną tezą”. 21 lipca 1997 roku Kimberly zadzwoniła do swojej sąsiadki, 71-letniej Dorothy Booth z wiadomością, że za chwilę wpadnie do niej by pożyczyć trochę cukru. Rzecz jasna nie o cukier kobiecie chodziło, czemu wyraz dała wbijając pięciokrotnie nóż rzeźnicki w Dorothy, uderzając ją świecznikiem i odcinając jej palec na którym starsza pani nosiła diamentowy pierścionek.

mccarthy

Następnie McCarthy ukradła torebkę ofiary i odjechała jej mercedesem do lombardu. Tam zastawiła pierścionek, a za otrzymane pieniądze kupiła crack. Po drodze wpadła jeszcze do monopolowego, gdzie za pomocą kart kredytowych ofiary zakupiła alkohol. Już następnego dnia Kimberly została zatrzymana i oskarżona o morderstwo. Wyrok zapadł niemal dokładnie po roku (zabrakło 9 dni). W 2001 roku apelacja odniosła skutek, a kolejny proces równie szybko zakończył się takim samym wyrokiem. W trakcie dochodzenia okazało się, że McCarthy ma na sumieniu również dwie inne starsze kobiety, zamordowane w identyczny sposób (nóż, świecznik, torebka, karty kredytowe) jeszcze w latach osiemdziesiątych. Za te morderstwa kobieta nie została jednak nigdy osądzona, a zastrzyk trucizny zakończył jej żywot 26 czerwca 2013 roku.