Sportowcy bywają wzorem dla młodych ludzi, ucieleśnieniem cnót wszelakich i takie tam bla bla bla. W rzeczywistości są zwykłymi ludźmi, którym trafiło się sporo talentu lub szczęścia. Czasem jednak to szczęście ich opuszcza i możemy zobaczyć ich prawdziwą twarz.

Codziennie pojawiają się nowe fakty w sprawie śmierci Reevy Steenkamp – dziewczyny Oscara Pistoriusa. Dziś wiemy już, że nie był to żaden wypadek, ale zaplanowane z zimną krwią morderstwo. Chyba że to drzwi od łazienki zamordowały modelkę, a bohaterski Oscar wyłamał je i zdewastował z zemsty. Dzisiejsi „bohaterowie” także kombinowali, z różnym skutkiem – dwóch z nich siedzi w pierdlu, pozostali dwaj z kolei hasają na wolności.

king1

Don King

OK, nie jest to sportowiec, nawet nie posiada sportowej sylwetki (chyba że zapaśnika sumo), jednak Don King jest na tyle rozpoznawalną postacią świata sportu, że nie wypadało go pominąć. Czym zasłużył sobie na tyle by znaleźć się w tym zestawieniu? Otóż w 1954 roku, zanim jeszcze stał się sławnym promotorem bokserskim, zastrzelił człowieka próbującego okraść jego kasyno. Mimo że King strzelił uciekającemu złodziejowi w plecy, ława przysięgłych uznała to za nieumyślne spowodowanie śmierci. Wątpliwe, ale w porządku – złodziej powinien spodziewać się, że ktoś poczęstuje go kulką.

king2

O ile na to jeszcze można przymknąć oko, o tyle w przypadku wydarzeń z 1966 roku nie pomoże nawet wydłubanie sobie obu gałek ocznych. Wtedy to szczotkowłosy grubas skatował na śmierć swojego pracownika, winnego mu 600 dolarów. Początkowo Kingowi zasądzono dożywocie za morderstwo drugiego stopnia, jednak ostatecznie stanęło na czteroletnim wyroku za nieumyślne spowodowanie śmierci. Jakby tego było mało, decyzja ta zapadła na rozprawie, na której obecna była tylko strona reprezentująca cwanego promotora. Jak widać sądy mają wiele wspólnego z biegami narciarskimi – dobre smarowanie zawsze pomaga. Po wyjściu na wolność King skupił się na oszukiwaniu swoich bokserskich gwiazd. Orżnął między innymi Muhammada Alego, Tima Witherspoona, Mike’a Tysona i Lennoxa Lewisa.

Gavin Grant

grant1

W przeciwieństwie do Pistoriusa, którego kariera praktycznie skończyła się w chwili gdy zastrzelił Reevę Steenkamp, Grant swoją poważną przygodę ze sportem zaczął już po popełnieniu zbrodni. W 2004 roku młody piłkarz zastrzelił człowieka (przestępcę, ale jednak), lecz sąd dość długo pierdolił się z procesem. W dodatku po drodze postawił piłkarzowi także zarzut innego zabójstwa, od którego ostatecznie go uniewinnił. Jako że niewinnym jest się dopóty, dopóki nie zapadnie wyrok, w 2005 roku Grant zaczął kopać piłkę w jednym z klubów niższej ligi angielskiej. Jeszcze w tym samym roku zgłosił się po niego występujący na trzecim poziomie rozgrywek Gillingham.

grant2

Nie zagrzał tam długo miejsca, bowiem w następnym sezonie przeniósł się do grającego w tej samej lidze Millwall. Tam zagrzał miejsce na ławce rezerwowych, bowiem na boisku strzelał zdecydowanie gorzej niż poza nim. Wypożyczano go więc na jakieś zadupia, aż w końcu rozwiązano z nim kontrakt. Na koniec zahaczył się jeszcze we w miarę znanych Wycombe Wanderers i Bradford City, w którym jak się później okazało kopał piłkę po raz ostatni. Wszystko dlatego, że w 2010 roku sąd wreszcie się zdecydował – „Grant winny”. Stanęło na tym, że piłkarz wraz ze swoimi kolesiami dokonał egzekucji na drobnym włamywaczu, za co otrzymał karę dożywotniego więzienia. O przedterminowe zwolnienie będzie się mógł ubiegać w 2035 roku.

Rubin „Hurricane” Carter

carter1

I tutaj najbardziej kontrowersyjna sprawa. Dlatego też najpierw skupmy się na faktach. 17 czerwca 1966 roku, około 2:30 w jednym z barów w Paterson w stanie New Jersey doszło do strzelaniny. Sprawcami byli dwaj czarnoskórzy mężczyźni, którzy zaczęli strzelać do czterech osób znajdujących się w lokalu. Zdarzenie nie miało motywu rabunkowego, bowiem z kasy nie zginęło nic – po jatce sprawcy po prostu wyszli i odjechali białym samochodem. Tyle wiadomo z relacji świadków – dwóch mężczyzn próbujących włamać się do pobliskiej fabryki oraz klienta baru, jedynej osoby ocalałej z masakry. Niektórzy pewnie spytają dlaczego utalentowany bokser miałby brać udział w czymś takim?

carter2

Cóż, jeśli ktoś zadaje sobie to pytanie, to pewnie wcześniej zasłuchiwał się w protest-songu Boba Dylana „Hurricane” i oglądał tak samo zatytułowany film ze świetną rolą Denzela Washingtona. Film ów jednak pełen był niedokładności oraz wydarzeń i postaci dopisanych przez scenarzystów. Co do piosenki, również i ona składa się z mniejszych lub większych bzdur. W pierwotnej wersji Dylan śpiewał nawet, że wspomniani wcześniej włamywacze okradali ciała ofiar, co było nieprawdą. Piosenkarz nie zająknął się też o kryminalnej przeszłości boksera, który jeszcze zanim zaczął swoją przeciętną karierę (27 zwycięstw, 12 porażek, 1 remis) lubił od czasu do czasu kogoś napaść. Jeśli zaś ktoś liczy że usłyszy „Hurricane” podczas koncertu, to srodze się zawiedzie – Dylan po raz ostatni zaśpiewał ten utwór na żywo w 1976 roku. Czyżby zmienił zdanie o Carterze?

Wróćmy jednak do samego boksera. Feralnej nocy zatrzymano go wraz z jego kumplem Johnem Artisem niedaleko baru, a w prowadzonym przez nich białym samochodzie (który pasował do opisu pojazdu którym uciekali sprawcy) znaleziono pistolet kalibru .32 oraz shotguna kalibru .12. Jak wykazały badania balistyczne, sprawcy strzelaniny posługiwali się właśnie bronią tych dwóch rodzajów. Przypadek? Jaaaaasne. Oczywiście pełno jest pieprzenia o tym, że proces miał charakter rasistowski, co niestety jest wzmacniane przez wyrok sądu z 1985 roku, który to głosi, że Cartera skazano na podstawie rasowych uprzedzeń. Tego samego roku bokser wyszedł na wolność po 18 latach za kratkami. Tak więc skazany na trzy dożywocia, ostatecznie odsiedział po 6 lat za każdą z ofiar. Zainteresowanym, a jednak nieprzekonanym polecam lekturę.

O.J. Simpson

simpson1

W Polsce kojarzony głównie z roli Nordberga w filmach z serii „Naga broń”, był gwiazdą footballu amerykańskiego w latach siedemdziesiątych. W tym widowiskowym, acz mało zrozumiałym sporcie pobił kilka rekordów i zdobył kilkanaście nagród, jednak obie jego drużyny zdobywały Super Bowl dopiero gdy zakończył karierę. Zrobił to w 1979 roku w wieku 31 lat, dzięki czemu mógł skupić się na rozwijaniu swojej przygody z filmem, rozpoczętej jeszcze w czasach gry w NFL. W tym samym roku, po tragicznej śmierci dwuletniej córki rozwiódł się z żoną. Niektóre źródła podają, że rozwód nastąpił w marcu następnego roku, jednak wszystkie są zgodne co do tego, że znajomość (również tę głębszą) ze swoją drugą żoną zawarł jeszcze w trakcie pierwszego małżeństwa. Simpson i Nicole Brown żyli w nieformalnym związku przez 5 lat, aż w końcu postanowili się unieszczęśliwić i wzięli ślub. Początkowo jakoś im się układało, doczekali się też dwójki dzieci, jednak z czasem O. J. zaczął maltretować żonę. Para rozwiodła się w 1992 roku.

ojnicole

W swojej skandalicznej książce „If I Did It” O. J. Simpson opisał byłą żonę mniej więcej jako wariatkę, która znęcała się nad nim psychicznie. Prawdą jednak jest to, że nawet po rozwodzie były sportowiec nachodził kobietę i groził jej. Od słów do czynów przeszedł 12 czerwca 1994 roku, kiedy to w domu (a właściwie przed domem) Nicole urządził prawdziwą jatkę. Oprócz byłej żony, ofiarą Simpsona padł też Ronald Goldman – kelner z pobliskiej restauracji. Jako że znaczeń słowa „przyjaciel” jest wiele, nie będę wnikać w to jakie relacje łączyły ofiary. Faktem jednak pozostaje to, że Goldman zginął ponieważ znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Wszystko z powodu okularów należących do matki Nicole – starsza pani zostawiła je w restauracji, a Goldman zaoferował, że podrzuci je do domu. Według policyjnego śledztwa pechowy kelner pojawił się na miejscu w trakcie, lub krótko po tym jak Simpson zarżnął swoją żonę nożem. Słowo „zarżnął” jest tu wyjątkowo na miejscu, ponieważ kobietę znaleziono z niemal odciętą głową.

simpson2

Goldman zginął od ponad dwudziestu ran kłutych. Mimo że w tego typu sprawach głównym podejrzanym staje się z reguły współmałżonek, policja aresztowała dawnego gwiazdora dopiero pięć dni później, po mało spektakularnym pościgu. Niestety śledczy oraz patolog spierdolili swoją robotę, a spowodowany przez ich błędy i niedopatrzenia bałagan doprowadził do uniewinnienia Simpsona po ponad dziewięciomiesięcznym procesie.  Oczywiście futbolista miał też świetnych adwokatów, w tym swojego przyjaciela Roberta Kardashiana. Tak, z tych Kardashianów – ojca Kim i jej równie nierozgarniętych sióstr. Robert był na tyle dobrym przyjacielem, że przekimał Simpsona pod swoim dachem przez kilka dni po morderstwie. Przechował też jego torbę, o której spekuluje się, że mogła zawierać zakrwawione ciuchy. Naturalnie proces został też podobnie jak w przypadku sprawy Rubina Cartera określony jako rasistowski przez różnorakich oszołomów.

oj

Simpson wyszedł na wolność, wydał wspomnianą wcześniej książkę w której opisał co by było, gdyby to on był sprawcą oraz cieszył się życiem. Amerykański wymiar sprawiedliwości dopadł go jednak w 2007 roku, kiedy to został aresztowany za porwanie i przetrzymywanie w pokoju hotelowym w Las Vegas dwóch mężczyzn. Simpson oczywiście wyparł się włamania twierdząc, że chciał jedynie odebrać sportowe pamiątki, które rzekomo zostały mu skradzione. Widocznie było tego tak dużo, że na akcję wziął ze sobą kilku kumpli. Jednak gdy przyszło co do czego, dwóch z nich zdecydowało się współpracować z policją. Simpsonowi oraz jego najwierniejszemu koledze udowodniono 12 zarzutów. Mimo że wyrok wymierzony byłemu futboliście wynosi 33 lata, to już w 2017 może się on ubiegać o przedterminowe zwolnienie. Cwaniakowi jednak i to może się upiec – w październiku zeszłego roku sąd zdecydował się ponownie otworzyć sprawę, ze względu na rzekome opierdalanie się adwokatów Simpsona. Ech, szkoda że Dexter jest tylko postacią fikcyjną.